Stronę odwiedzono:
26860772 razy
|
„Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” - Konrad Szołajski
– spotkanie DKK – relacja z Filii nr 10
3 marca 2018 r., na czwartkowym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki, omówiona została kolejna lektura. Tym razem była to książka pt. „Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” autorstwa Konrada Szołajskiego. Przy okazji rozmowy klubowiczki podzieliły się swoimi opiniami na temat filmu poświęconego Michalinie Wisłockiej pt. „Sztuka kochania : historia Michaliny Wisłockiej” w reżyserii Marii Sadowskiej.
Jolanta Jędryka
„Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” - Konrad Szołajski
Konrad Szołajski urodził się w 1956 r. w Warszawie, jest reżyserem i scenarzystą filmowym. Posiada stopień doktora na Uniwersytecie Śląskim, gdzie jest wykładowcą na wydziale Radia i Telewizji, wykłada także w łódzkiej Szkole Filmowej. Książka „Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” jest jego debiutem literackim. Bohaterką jest postać autentyczna, doktor nauk medycznych, ginekolog i seksuolog. W 1978 r. został wydany jej popularno-naukowy poradnik z dziedziny seksuologii, który stał się bestsellerem. Akcja książki Konrada Szołajskiego rozgrywa się w tym właśnie czasie. Michalina Wisłocka jest już uznaną lekarką, kobietą po pięćdziesiątce (urodziła się 1 lipca 1921 r.), która z uporem propaguje świadome macierzyństwo, zabiega także o większą otwartość w sprawach seksu. Jej bezkompromisowość, swobodne wygłaszanie niekiedy kontrowersyjnych poglądów, powodują, że oprócz przyjaciół, ma także wielu wrogów i to wpływowych.
Dzisiaj już nie pamiętamy, że w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku były tylko wydawnictwa państwowe, a skierowanie książki do druku wymagało zgody cenzury. W przypadku Michaliny Wisłockiej w sprawę były, oprócz cenzury, zaangażowane osobistości z wysokiego partyjnego szczebla. Jak przedstawia to autor, aby uniemożliwić Wisłockiej publikację gorszącego podręcznika, poddano ją inwigilacji SB; podsłuchiwane były jej rozmowy telefoniczne, przeszukano gabinet lekarski i mieszkanie. Prowadzący kontrolę oficer SB grzebał w najbardziej osobistych notatkach, szukając haków na panią doktor. Oficer SB to postać wymyślona na potrzeby fabuły, niemniej jednak takie metody nie były wtedy fikcją.
Przy okazji poznawania perypetii związanych z wydaniem „Sztuki kochania” dowiadujemy się, że we wrześniu 1976 r. Wisłocka była w Rzeszowie jako prelegentka Towarzystwa Planowania Rodziny. Co prawda w swoim sprawozdaniu nieco przekręca nazwy niektórych miejscowości, ale bez trudu rozpoznajemy Tryńczę i Łopuszkę Wielką; nazwy większych miejscowości, od Rzeszowa począwszy, poprzez Dębicę, Pustków, Przemyśl czy Żurawicę są już zapisane prawidłowo. W tym momencie możemy tylko podziwiać Wisłocką, która mając 55 lat, „Żukiem” (!) przyjechała z Warszawy i później objeżdżała województwo rzeszowskie, tarnowskie i przemyskie, szerząc oświatę zdrowotną (nawiasem mówiąc, w latach siedemdziesiątych „Żuk” były samochodem dostawczym, zaś „Nysa” - osobowym).
Niestety, zupełnie w tle narracji pozostają takie wydarzenia, jak czerwcowe strajki w Radomiu, Płocku i Ursusie oraz wprowadzenie kartek na cukier w lipcu 1976 r., natomiast z lektury można wnioskować, że władze partyjne więcej energii poświęcają, aby przeszkodzić w wydaniu „Sztuki kochania”, niż opanowaniu strajków i powstaniu Komitetu Obrony Robotników.
Jak autor wspomina w „Posłowiu”, przed laty nakręcił film dokumentalny „Sztuka kochania według Wisłockiej”, miał więc dostęp nie tylko do wydanych już książek jego bohaterki, ale także do niepublikowanych pamiętników. Mimo wszystko jednak „Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” nie wytrzymuje konfrontacji z podobnymi książkami, nad jakimi mieliśmy okazję wcześniej dyskutować w naszym DKK.
Maria Suchy
------------------------------------------------------------------------------------
GALERIA