Stronę odwiedzono:
26851597 razy
|
Bibliotekarz poleca - Lucy Foley "Morderca jest wśród nas" - recenzja
Droczy czytelnicy, Lucy Foley przedstawia wam Mirandę, która jest ucieleśnieniem wszelakiej doskonałości. Piękna, charyzmatyczna, dobrze ubrana, posiadająca przystojnego męża, który spełnia wszystkie jej zachcianki. W szkole zawsze była popularna, a teraz jedno jej spojrzenie wystarczy by wszyscy mężczyźni stracili dla niej głowę, zaś słodki głosić rozpuszcza serce każdej starszej pani do tego stopnia, że to ta druga prędzej ustąpi miejsca Mirandzie w środku publicznego transportu. Czy taka wspaniałość ma prawo istnieć? Oczywiście, że nie... W istocie bohaterka książki Morderca jest wśród nas jest bowiem zepsuta, złośliwa i poza przemijającą urodą nie ma wiele do zaoferowania. Okazuje się także, że o Mirandę walczy spora grupka osób. Jednak nie są to adoratorzy, a jej przyjaciele z czasów studiów. Nagrodą nie jest zaś serce Mirandy, a raczej jej głowa. Wszyscy, którzy kochali dawną koleżankę, teraz jej nienawidzą. Każdy ma powód aby ją zabić. My natomiast im lepiej poznajemy Mirandę, tym zacieklej kibicujemy potencjalnym mordercom. Ciekawe czyż nie?
Historia stworzona przez Lucy Foley nie jest niczym przełomowym pośród wielu powieści kryminalnych. Grupka znajomych wyjeżdża w celach „imprezowych” do osamotnionej chatki w dziczy. Toż to brzmi jak horror klasy C dla nastolatków. Natomiast zamknięcie potencjalnych ofiar z mordercą na małej, odludnej przestrzeni, przywodzi na myśl stare dobre kryminały z czasów Agathy Christy. Budowanie napięcia przez autorkę, dzikie krajobrazy i bohaterowie z mroczną przeszłością – to wszystko przyciąga czytelnika, gwarantuje rozrywkę fanowi gatunku, ale co poza tymi oczywistościami kryje się w dziele Foley? Odpowiedź jest prosta – brawurowe ukazanie relacji międzyludzkich.
Drogi czytelniku, przyznaj z ręką na sercu, czy miałeś kiedyś znajomą przypominającą Mirandę? Doskonałą w każdym calu dziewczynę przyciągającą męskie spojrzenia, beztroską, której wszystko w życiu przychodziło bez trudu, choć na to nie zasługiwała. Zabierała dla siebie całą uwagę otoczenia, a potem udawała skromne niewiniątko. Koleżanki przy niej bladły. Koledzy nie raz byli traktowani z politowaniem. A najgorsze w tej szaradzie było to, że twoja „Miranda” drogi czytelniku nieraz przypadkiem ukazała przy tobie swą prawdziwą twarz. Samolubna, wyrachowana, zawsze gotowa wbić szpilkę złośliwości. A mimo to wszyscy do niej lgnęli, ty również, nie wiedzieć czemu. Sentyment, duma, chęć odbijania jej światła popularności? A może żal, bo każda „szkolna gwiazdka” posiada jakąś zadrę z przeszłości, a ty tłumaczysz jej zachowanie dawną traumą. Prawda jest taka, że wszyscy mamy swoją „Mirandę”, którą kochamy i nienawidzimy jednocześnie. Każdy także ciągnie za sobą stare znajomości – kolegów z boiska, koleżanki ze studiów. Wielkie przyjaźnie, które miały trwać wiecznie, bo przecież lojalność, wspomnienia i zawsze nam było razem wesoło. A tu nagle dorosłość. Cieszymy się karierą zawodową, zakładamy rodzinę, wyjeżdżamy, trudno znaleźć czas dla siebie. Mamy nowe problemy i wyjątkowe radości, z którymi o dziwo nie zawsze chcemy się dzielić z osobami z przeszłości. Lucy Foley w swej książce pokazuje czytelnikowi z czym wiąże się przymusowy sentyment. Tkwienie w dawnych relacjach z czasów młodzieńczych może okazać się męczące gdy wkraczamy w dorosłość i przechodzimy metamorfozę. A kiedy dodamy jeszcze urazy, o których kiedyś nie potrafiliśmy rozmawiać z racji młodego wieku, a teraz w nas pęczniejące, możemy otrzymać mieszankę wybuchowych emocji. Z jednej strony chcemy pamiętać młode lata, z drugiej iść dalej i mieć święty spokój. No ale przecież nie wypada zerwać kontaktu z najlepszymi znajomymi, nieprawdaż? Mirandzie przecież na tym zależy. Jak tu jej odmówić?
Miło obserwować poczynania bohaterów w podobnej sytuacji, dzięki której możemy się zastanowić nad własnymi relacjami z przeszłości. To właśnie największa zaleta książki Foley.
Wszystkie pozostałe aspekty kryminału wydają się wtórne. Ponury mężczyzna z tajemniczą przeszłością, kobieta po przejściach oraz inni bohaterowie, którzy także biorą udział w konkursie „kto zabije”, nie są aż tak zajmujący (znamy, znamy i jeszcze raz znamy). Dużo bardziej interesuje nas napięcie między przyjaciółmi z czasów studenckich, którzy mają już dość udawania wzajemnej lojalności przyprawionej używkami (jak za starych dobrych czasów).
Na plus tej historii przemawia fakt, iż autorka mimo wszystko potrafi zaskakiwać. Tak naprawdę do samego końca nie wiemy kto finalnie straci życie, dlaczego i z czyjej ręki. Po drodze czeka nas jeszcze wiele zrzuconych masek oraz pomniejszych zbrodni.
Najważniejsze jest jednak to uczucie identyfikowania się z bohaterami. Refleksja na temat „Mirand” naszego życia. Wprost empirycznie czujemy gniew i irytację poszczególnych postaci, ich pragnienie odseparowania się od szkodliwej przyjaciółki, a może nawet, chęć mordu. Potem i tak wszyscy zgodnie uznają, że to zbrodnia popełniona w afekcie, zrozumieją. W końcu każdy ma swoją „Mirandę”, którą czasem chciałby...
Ciekawe studium ludzkich relacji na jeden wieczór. Polecam szczególnie na przyjacielskie spotkanie z książką przy kawie z wymianą spostrzeżeń ;)
Informacja o książce w katalogu online >> Morderca jest wśród nas
Link do recenzji:
https://www.facebook.com/WiMBPwRzeszowie/posts/3142128932581165?__tn__=K-R
Sylwia Wierzbińska
------------------------------------------