|
Dnia 9 maja 2011 leżajski klub dyskusyjny omawiał „Życie teoretycznie” Magdaleny Zarębskiej.
Główną bohaterką książki „Życie teoretycznie” Magdaleny Zarębskiej jest Sabina, która ukończyła rehabilitację i marzy o pracy w nowoczesnym domu starości. Udaje jej się zdobyć upragnioną posadę w luksusowym domu starców dla bogatych pensjonariuszy - „Pod Dębami”. Bohaterka szybko przekonuje się, że jest to nie tylko dobrze płatna praca oraz prestiż, ale i ogromne poświęcenie, które będzie wymagało od niej znacznego zaangażowania i wyrzeczeń. Zderzenie z rzeczywistością zdecydowanie przerasta Sabinę, która stara się wszystkich zadowolić, nie bacząc na swoje potrzeby. Jej początkowy niewinny optymizm w kontaktach z osobami starszymi stopniowo maleje, a rośnie chęć zaspokojenia oczekiwań wszystkich, a w szczególności oczekiwań rodziców, przez których jest zdominowana i od których jest uzależniona. Mimo ważnych tematów poruszanych w powieści nie przypada ona do gustu z uwagi, na to, że ważne tematy, a jest ich wiele ( np. problem samotności ludzi starych, chęć zaangażowania się głównej bohaterki w odpowiedzialne wykonywania swych zadań i niesienia pomocy ludziom samotnym ) – zostały spłycone. W zasadzie powieść stała się przez to powieścią o wszystkim i o niczym. Poza tym przedstawione środowisko pensjonariuszy domu starców wydaje się mało realne i razi sztucznością. Sama postać głównej bohaterki wywołuje w czytelniku dwojakiego rodzaju odczucia. Z jednej strony w pewnych momentach ( jednak nielicznych) intryguje, z drugiej zaś czasami okropnie denerwuje swą naiwnością i poddaniem się woli innych, przez to nie wzbudza sympatii i nawet zaciekawienia dalszym jej losem, konsekwencjami podjętych przez nią decyzji. Można jedynie zgodzić się z recenzją książki na ostatniej stronie okładki – że w powieści autorka starała się pokazać świat oczami głównej bohaterki, gdzie jej emocjonalna chwiejność, uzależnienie od rodziców, egzaltacja i brak poczucia kontroli nad własnym losem zderza się z zachłannym pragnieniem korzystania z życia osób, które są u jego schyłku. Jednakże mimo tak ważnego i interesującego tematu – książka nie zachwyca, nie rodzi się podczas jej czytania zaciekawianie co będzie dalej, nie budzi emocji, w niewielkim stopniu skłania do refleksji.
Joanna Zygmunt