|
Dnia 21 czerwca 2011 roku odbyło się kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki.
Podczas spotkania omówiona została „Martyna” Janusza Leona Wiśniewskiego”.
„Bliskość jest w dzisiejszych czasach tak rzadka, że aż magiczna.”
„Martyna...” miała swój początek w internetowej zabawie, do której Wiśniewski zaprosił pisarzy amatorów. Internauci mieli wymyślić zakończenia rozpoczętych przez pisarza opowiadań. Tak powstała książka - nowelka studencka, traktująca o losach młodej kobiety, która wkracza w dorosły świat, poszukuje własnego miejsca, ścieżki i sensu egzystencji. Historia bardzo poruszająca. Książka w całości swojego przekazu nakreśla obraz polskiej rzeczywistości widzianej oczami studentów. W ich życiu dominują ciężka nauka i niekiedy praca, całonocne imprezy, wspólne chwile radości i smutku. Przeżywają pierwsze poważne miłości zabarwione fantazyjnym, erotycznym światem. Pokazany jest też powszechny paradoks, iż często szczęście, którego tak uporczywie szukamy, wyczekujemy i tęsknimy, przez cały czas jest tuż obok, czeka cierpliwie, aż dostrzeżemy jego obecność.
Książka, którą Janusz Wiśniewski napisał wspólnie z internautami uczy wrażliwości, wyrozumiałości, tolerancji i akceptacji drugiego człowieka. Stanowi oryginalną wykładnię prawdziwej przyjaźni i subtelnie szepta o wspaniałej miłości. Wiśniewski nie po raz pierwszy daje pokaz mistrzostwa znajomości kobiet. Potrafi je naśladować, doskonale je rozumie i oddaje wiernie ich odczucia. Nowelka konkretyzuje wartości w życiu codziennym, dowodzi, że można stworzyć silną więź w uspołecznieniu sieciowym.
- Do niektórych książek po jakimś czasie ma się ochotę wrócić. „Martyna” należy do tych pozycji, którą warto przeczytać po raz drugi i za każdym razem będziemy postrzegać ją inaczej, odnajdując coś nowego.
- Podoba nam się styl pisania Wiśniewskiego, niby prosty a zarazem są w tym zawarte wyższe ideały...daje do myślenia. I charakterystyczne są zakończenia - właściwie zakończenia to złe słowo - autor daje szansę na dopowiedzenie sobie dalszego ciągu.
O swojej książce Wiśniewski pisze :
„…Nigdy nie udałoby mi się opowiedzieć prawdziwie tej współczesności, gdyby nie ludzie, którzy pisali ze mną tę książkę. Mam na myśli nie tylko współautorów, Renatę Palka – Smagorzewską i Mariusza Makowskiego. I chociaż ich udział w tym literackim przedsięwzięciu jest niewątpliwie największy, trudno mi pominąć wszystkich, którzy swoimi historiami także współtworzyli – interaktywnie w sieci – tę książkę. Miałem dużo szczęścia. Wokół „projektu Martyna” zebrało się grono wrażliwych ludzi. Pisanie dla nich i z nimi, które zaczęło się jako obowiązek, przerodziło się w pewny sensie w wyzwanie. Jeśli czytają i oceniają to tacy ludzie jak „grupa przyjaciół z Martyny”, to zmusza to do największego wysiłku, i dużej odwagi. Bo przyjaciół nie chce się zawieść. „Projekt Martyna” okazał się – moim zdaniem – nie tylko literackim sukcesem. Nie wiem, co powiedzieliby o ty socjologowie, ale dla mnie jest to fenomen socjologiczny. Zawiązać i utrzymać przyjaźnie ludzi, którzy zebrali się jako przypadkowa grupa, aby czytać i pisać wspólnie książkę, jest dla mnie fenomenem. Okazało się, że wbrew alarmującym i mrocznym statystykom dotyczącym upadku czytelnictwa w Polsce książka nie straciła swojej magii. Ludzie czytają i często także znajdują w sobie odwagi aby pisać. Bo pisanie zawsze wymaga odwagi. Poddać ocenie innych swoje teksty, napisać je lub wyciągnąć z ukrycia, „z szuflady” to odwaga poddania się ocenie innych. Mam nadzieję, że „Martyna” dowiodła, iż warto zdobyć się na taką odwagę.”