Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Rzeszów - stolica innowacji

Kultura w Rzeszowie

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

SBP

DKK

Logowanie do SOWA2

Deklaracja dostępności

Przeszłość w pamiątkach ukryta

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

System informacji prawnej Legalis

Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich

Kalendarz wydarzeń

Pon Wto Śro Czw Pią Sob Nie
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Zapytaj bibliotekarza

DKK w Lubeni

Martyna Wojciechowska: „Kobieta na krańcu świata", Wojciech Cejrowski: „Gringo wśród dzikich plemion”

21-03-2011

Klub Dyskusyjny w Lubeni powitał wiosnę wędrując po dzikich zakątkach naszego globu z wielkimi podróżnikami Martyną Wojciechowską i Wojciechem Cejrowskim.
Spotkanie rozpoczęła Pani Wiesia pytając, który reportaż z książki „Kobieta na krańcu świata” wywarł na nas największe wrażenie i o dziwo wszystkie członkinie klubu były zgodne w tej kwestii. Wygrał reportaż pt. „Kambodża – zaminowane życie” opisujący codzienność kobiet saperów w obozie Mines Advisory Group oddział MAT3 w Kambodży. Kobiety - saperki każdego dnia ocierają się o śmierć, wychodzą na pola minowe i szukają niewybuchów. Większość z nich to jedyne żywicielki rodzin. Dzięki 200 dolarom miesięcznie są w stanie utrzymać i wychować dzieci, a nawet odłożyć coś na zakup wymarzonego domu.
Nasz podziw wzbudziła również Carmen Rojas walcząca cholita – zapaśniczka, kobieta kowboj Edith Tripel, czy „przybrana matka wszystkich słoni” Daphne Sheldrick, która od wielu lat prowadzi w Kenii schronisko dla osieroconych słoni. Natomiast zupełnie innego rodzaju podziw graniczący ze zdziwieniem okazałyśmy wenezuelskim królowym piękności ustawicznie poprawiających naturę skalpelem i okaleczających swoje ciała w poszukiwaniu piękna idealnego.
Jednakże z reportaży Martyny przedstawiających życie kobiet tak inne od życia kobiety polskiej przebija smutek.
Kobieta „na krańcu świata” nie ma lekko. Ustawicznie walczy o przetrwanie, zdominowana i pogardzana przez mężczyzn, sprowadzona niemal do roli sprzętu domowego – jak powiedziała pani Maria, niekiedy nie mająca żadnych praw. A jednak w swej kobiecości silna i dumna, jest lub mogłaby być wzorem dla każdego mężczyzny.
Marcowa pogoda z pewnością nie dorównuje tropikom, z tym większą przyjemnością dyskusję przeniosłyśmy do puszczy amazońskiej i towarzystwa ostatnich wolnych Indian, ludzi dla nas o tyle egzotycznych, co kompletnie niezrozumiałych. Ludzi żyjących chwilą i każdego dnia narażających się na niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą dżungla z całym jej bogactwem kolorów i niesamowitych stworzeń.Panie uczestniczące w spotkaniu zgodnie wyraziły podziw dla Wojciecha Cejrowskiego, który do tego stopnia zaakceptował „tajemniczą logikę dzikich ludzi”, że wyzbył się wszelkiej intymności, aby Indianie mogli „zaakceptować niezrozumiałe” i obejrzeć go sobie ze wszystkimi szczegółami. Pomimo tego, że nie ma już nad Amazonką plemion, które nie zaznały kontaktu ze światem zewnętrznym wciąż istnieją w dżungli miejsca nie tknięte przez cywilizację. One właśnie tak jak magnes przyciągają ludzi pełnych pasji, odkrywców, podróżników takich jak Wojciech Cejrowski, mimo że kontakt z dżunglą może być śmiertelny.
Pani Bernadeta z lekkim przerażeniem skomentowała przygodę Wojciecha Cejrowskiego z motylem, który na miejsce swojego przeobrażenia wybrał sobie palec u nogi podróżnika. Na to pani Agnieszka przypomniała jej, że małe rybki żyjące w wodach Amazonki są jeszcze gorsze, gdyż wdzierają się w naturalne otwory ciała ludzkiego i żerują w żywej tkance. Pani Ula przeciwstawiła temu motyla śmierci, który jest niesłychanie jadowity. Potrafi zabić jednym machnięciem skrzydełek strzepując z nich w powietrze śmiertelną truciznę.
Klubowiczki świetnie się bawiły omawiając niesamowite przygody podróżnika w Ameryce Południowej podziwiając jego pasję, humor i tupet. Jednakowoż dyskusję ucięła pani Maria stwierdzając, że trudno darzyć szacunkiem człowieka, który w pogardliwy sposób nazywa swoją żonę Blondynką degradując tym samym jej obraz na kartach książki.
Niemniej jednak powracałyśmy do tematu racząc się yerba mate ( co prawda w torebkach, a nie oryginalną) i komentując jej egzotyczny smak.

Bożena Duda, DKK Lubenia

 

Podczas kwietniowego spotkania /11 kwietnia/ rozmawiać będziemy o książce „Black Bazar” autorstwa Alaina Mabanckou, na które serdecznie zapraszamy.

Trudno pisać recenzję książki podróżniczej, a jeszcze trudniej „Kobietę na krańcu świata”, bo o czymże jest ta książka? Nie ma w niej powieściowej fabuły, ani głębszego przesłania czy choćby wątku wymuszającego zadumę. Jest to publikacja podróżnicza, która przenosi nas z jednego końca globu na drugi, a drogę tą wyznaczają mieszkanki różnych krajów, na które trafia Martyna Wojciechowska. Taką książkę-podróż trudno jest zaplanować, bo życie i przygody, jakie nam ono serwuje nie ułatwia trzymania się ściśle zaplanowanego scenariusza. Tak pewnie było i tym razem. Główną osią zaś tej publikacji jest kobieta (często nadal traktowana jako „słaba płeć”) oraz jej kobiecość niejednokrotnie deptana i plugawiona przez mężczyzn.
Zajeżdżamy do Boliwii, gdzie poznajemy Carmen Rojas (33 lata), zapaśniczkę, walczącą cholinę, którą bił mąż podczas, gdy była w ciąży. Tu, w Boliwii facet ma prawo bić swoją żonę, bo mężczyzna musi być macho. Carmen, próbując samodzielnie podołać temu, co życie jej zgotowało, staje na ringu i walczy. Całkiem odmienne losy spotykają kobiety zamieszkujące Wenezuelę, gdzie normą staje się sztuczność kobiecości. Ponad 30% kobiet w wieku 18-40 lat powiększyło sobie piersi, a drugie tyle przeszło innego rodzaju inwazyjne zabiegi ciała. 1/5 comiesięcznej pensji wydaje się tu na kosmetyki i dbałość o urodę.
W Wenezueli działa około 250 fabryk piękności, a najstarsza z nich istnieje od 20 lat. Co roku przewija
się przez nie ćwierć miliona dziewcząt, a ten najpiękniejsze (przynajmniej przy naborze, bo potem skalpel robi z nich księżniczki piękności) szkolone są na Miss Universe, Miss Venesuela (konkurs krajowy) lub Miss Word (konkurs o światowej randze). Można wątpić w naturalną urodę tych latynoskich piękności, które żyją dla piękna.
Najbardziej jednak, abstrahując od innych rejonów poruszonych w książce, poruszyły mnie kobiety, saperki z oddziału MAT3 w Kambodży. Cierpliwie, co rano wyruszają do bardzo odpowiedzialnej pracy, by swoim rodzinom zapewnić godziwe byty, a dzieciom odpowiednie wykształcenie. W Kambodży przeprowadza się bowiem odminowywanie ziem, za co odpowiedzialna jest MAG (Mines Advisory Group) organizacja zrzeszająca 500 osób, z czego 30% to kobiety. Usuwa się miny z terenów, na które Stany Zjednoczone spuściły ponad 500. tys. bomb (niektóre źródła podają szacunkową liczbę ok. 2,7 miliona), z czego w postaci niewypałów zostało ok. 50 tys. ton. Żmudna praca saperek polega na stopniowym powiększaniu terenów, po których będzie można normalnie chodzić. Obecnie każdy krok poza wyznaczone miejsce grozi detonacją ukrytych bomb. Żałuję, że Martyna Wojciechowska nie poświęciła, choć nadzieja zawsze jest, całej książki tylko tym kobietom. Kambodża to nie tylko głodujący naród, ale i kolosalne pole minowe, które nie pozwala swoim mieszkańcom na normalne korzystanie ze swych ziem.
Jednak, według mnie, „Kobieta na krańcu świata” to jedynie ładnie wydana książka, jakich wiele na półkach księgarń. Styl pisania Pani Martyny nie należy do „lotnych”, ani tym bardziej „ładnych” stylistycznie. Po przeczytaniu książki w pamięci nie pozostaje nic z tego, co autorka napisała, tylko zdjęcia, jakie ta publikacja zawiera. Szkoda, że lekkość pióra nie szła w parze z fotosami, bo byłaby
to niesamowita książka warta wyjątkowego miejsca na półce w niejednej domowej biblioteczce
.

Agnieszka Kusiak
DKK Lubenia
.

 


 

Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: