Andrew Davidson: "Gargulec"
14-12-2012
„Tyś jest moja, jam jest twój, możesz być tego pewna. W mym sercu tkwisz zamknięta, klucz leży gdzieś w odmętach, na zawsze zostaniesz tu” ( Garulec, s. 206)
29 października członkinie DKK dla dorosłych spotkały się by porozmawiać o książce Andrew Davidsona „Gargulec”.
Główny bohater – producent i gwiazdor filmów porno cudem przeżywa wypadek samochodowy. Bardzo głębokie oparzenia – miejscami wręcz zwęglenia skóry i ciała powodują, że pobyt w szpitalu trwa długie miesiące i na trwale okaleczają i zniekształcają jego piękne dotąd ciało. Osamotniony i niewidzący dla siebie przyszłości myśli jedynie o tym w jaki sposób popełnić samobójstwo. I oto w jego sali niespodziewanie pojawia się Marianne – nietuzinkowa, wręcz dziwaczna kobieta, która z sobie tylko wiadomych powodów zaczyna się nim opiekować. W trakcie wizyt snuje niesamowite opowieści, za pomocą których zabiera bohatera i nas – czytelników w prawdziwą podróż w czasie i przestrzeni. Pomoc Marianne okazuje się na tyle skuteczna, że nasz bohater porzuca myśl o samobójstwie a jego umysł zaczynają zaprzątać głębsze przemyślenia dotyczące natury życia. Mało tego - możemy zaobserwować jego przemianę z człowieka o paskudnej duszy choć pięknej powierzchowności w platonicznego ( z konieczności) kochanka i prawie mistyka
Krystyna Czechowicz
Główny bohater to zboczony erotycznie człowiek, którego życie toczyło się wokół seksu, ćpania i alkoholu. Jego odnośnikiem w życiu były właśnie te strefy. Oboje mają niestety uszczerbek w mózgu. Ma on cechy egoisty. Twierdząc, że jest ateistą spotyka ludzi o twardym podłożu religijnym, którzy nie nawracają go, ale informują, że "Bóg i tak w ciebie wierzy"!
Ciekawą osobą jest Marianne. Podzielne zdanie można mieć co do jej osoby, przeszłości, co do jej bycia. Jej ogromne bogactwo materialne wynika z jej zaangażowania w rzeźbienie gargulców, którym oddaje serce, a które później są sprzedawane przez Jack. Komunikacja głównego bohatera z chorą Marianne coraz bardziej się zacieśnia. Uważam, że wspólne dogadywanie, rozumienie ma
swoje podłoże w psychice.
Książka ma bardzo wiele opisów szczegółowych, co dla mnie było nudne i ciężko przez to było przebrnąć. Liczyłam na inne zakończenie, a może tylko łudziłam się, że szczęśliwie się zakończy.
Wątek miłości wg mnie należy upatrywać w osobie Marianne, która dawała z siebie wszystko przy rzeźbieniu oraz w ofiarowaniu pełnej pomocy finansowej,fizycznej i psychicznej dla głównego bohatera. Może ta książka to przenośnia, a sens jest inaczej interpretowany...?
Fakt faktem, że można dużo i długo dyskutować o tej książce!
Marta
Nie zachłysnęłam się tą książką, aczkolwiek osoba Marianne jest bardzo intrygująca.
Basia
„Gargulec” łączy w sobie trzy wątki: współczesny – wypadek głównego bohatera i jego spotkanie z Marianne, drugi– opowieść Marianne z XIV wieku, gdzie oni sami są głównymi bohaterami i łączy ich uczucie i trzecia - legendy miłosne z różnych okresów i stron świata opowiadane przez Marianne.
Początek czyta się trudno, bo to szczegółowy opis wypadku i leczenia, raczej dla ludzi o mocnych nerwach. Im dalej, tym jest coraz lepiej i czytelnik chce koniecznie poznać losy bohaterów. Polecam.
Renata