|
Czy można zaczynać dzień od przysłowia? Okazuje się, że można, choć na początku wywołuje to zdziwienie i złość. Takie „słowo na każdy dzień” stało się regułą w rodzinie Bronzików po przybyciu dziadka. O wspólnym życiu trzech wnuczek z wymagającym, oschłym i prawie nieznanym dziadkiem rozmawiałyśmy na spotkaniu DKK (23.10.2012r.) po przeczytaniu książki Agnieszki Tyszki pt.:”Czego uszy nie widzą”.
Małe lub większe kłopoty są w każdej rodzinie, ale Michalina, Karolina i Zuzia w pewnym momencie znalazły się bez opieki dorosłych, bo mama wyjechała na długą delegację, a tata postanowił przewartościować priorytety, wiodąc żywot pustelnika w nieznanym miejscu.
Przyjazd dziadka Melchiora, który od początku wprowadził dziwne zasady, zapowiadał same kłopoty. Codzienna potyczka na przysłowia stała się w tym domu regułą i o dziwo - po pewnym czasie, dobrym sposobem na wzajemne poznanie się.
Okazało się, że dziadek nie jest taki zły i stara się dobrze wypełnić swoją misję. Na pewno łatwiej dziewczynkom byłoby się dogadać z babcią, bo zbliżyły by je tzw.”babskie sprawy”, ale dziadek pod wpływem wnuczek, babci Mirandy i kota stał się całkiem fajny.
Książka ciekawa, z humorem opowiadająca o rodzinnych relacjach.
Opinie czytelniczek:
Książka pt.:”Czego uszy nie widzą” jest inna od wszystkich, które dotychczas czytałam.
Nie skupia się tylko na problemach typowo młodzieżowych, czy związanych z rodzeństwem i rodzicami. Dotyczy relacji ze starszym pokoleniem, a to nie jest już dziś tak częstym tematem.
Zaczynając czytać, pomyślałam, że będzie nudno, ale myliłam się. Książka świetna, warto przeczytać!
Emilia N.
Rodzina Bronzików była trochę dziwna .Postępowanie rodziców mnie zaniepokoiło, bo nie wyobrażam sobie pozostawienia dzieci bez opieki. Podziwiam postawę Michaliny i jej podejście do życia.
Ania L.
Książka bardzo pomysłowa .Problemy rodzinne trochę szokują, ale dziadek staje na wysokości zadania.
Powieść ta bardzo mi się podobała i była jedną z lepszych ,które ostatnio czytałam.
Małgorzata M.