|
W kręgu hollywoodzkich Oskarów
Lutowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki działającego przy MiPBP w Kolbuszowej oparte było na książce Krystyny Chiger, Daniela Paisnera „Dziewczynka w zielonym sweterku” i uzupełnione oglądniętym po lekturze filmem Agnieszki Holland „W ciemności”.
Książka to wspomnienia kobiety, która jako ośmioletnia dziewczynka zostaje ukryta z rodziną, przed okrucieństwem nazistów w kanałach Lwowa. Pamięć dziecka, wzbogacona o przeczytane po latach kroniki ojca tworzy obraz czasów, zdarzeń i ludzi tamtego okresu. Pisana ładnym, prostym językiem nie przytłacza i przede wszystkim pokazuje, na jakie niezwykłe czyny gotowi byli ludzie. Bohaterka „rysuje” swoje życie począwszy od wspomnień poczucia bezpieczeństwa i dobrobytu w pięknym przedwojennym Lwowie, poprzez codzienne bytowanie w getcie, po ukrycie się z rodziną w kanałach, pełnych brudu, smrodu, szczurów i robactwa, aż - jak się okazało na długich 14 miesięcy. Jest to również książka o ludziach, którzy nieśli pomoc. Stanowi jakby hołd złożony Leopoldowi Socha, bez którego przeżycie tamtych czasów stałoby się dla grupki Żydów niemożliwe. Jest opowieścią o losach konkretnej grupy ludzi i losach małej dziewczynki w czasach II wojny światowej.
Na troszkę inny aspekt tej samej historii kładzie nacisk film.
„W ciemności”, Agnieszki Holland – polski kandydat do Oskara, którego scenariusz oparty został na książce Roberta Marshalla „W kanałach Lwowa”, po uprzednim przeczytaniu wspomnień Pani Krystyny stał się dla Klubowiczów znakomitym uzupełnieniem obrazów z pamięci dziecka. Jego bezwzględnym atutem jest to, że narracja prowadzona jest w kilku językach. Po polsku, ukraińsku (lwowsku), niemiecku i w jidysz. Minusem jest natomiast ilość zawartych w nim scen erotycznych. Mało jest obrazów samych nazistów (porównując do innych filmów o czasach holocaustu). Są ukrywający się Żydzi i przede wszystkim lwowscy kanalarze. Postać Sochy, świetnie zagrana przez Roberta Więckiewicza, doskonale ukazuje przeobrażenie drobnego złodziejaszka w Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Dużo scen można by wskazać na takie, które zelektryzowały. Choćby scena, gdy córka Sochy o mały włos go nie wydaje, sceny z I Komunii Świętej Stefci, na której jej ojciec myślami jest ze „swoimi Żydami”, bo jest ulewa i on wie, że kanały zostaną zalane.
Koniec filmowych kadrów daje odpoczynek emocjom, jednak podane następnie informacje o dalszych losach bohaterów powodują to, że na sam koniec seansu zalega na sali cisza. Historia życia Leopolda Sochy „wbija” w fotele, bo film w porównaniu do przeczytanej książki bardziej wydał się nam historią o nim samym i jego „Dziele”.
Pomimo, że nie udało się ekipie filmowej zdobyć Oskara wszyscy Klubowicze, uznali książkę i film za bardzo dobre. Bezsprzecznie godne polecenia. Już dawno inne dzieło nie wywołało tylu emocji na spotkaniu DKK.
Agnieszka Mierzejewska