|
Tym razem DKK w Mielcu skorzystał z zaproszenia koleżanki Grażynki i kolegi Włodka i dyskusję nad książką Mariana Pilota "Pióropusz" przeprowadził u nich w ogrodzie - przy pieczonych kiełbaskach i innych smakołykach oraz kufelku schłodzonego piwa.
Lektura dla większości Klubowiczów okazała się zbyt ciężka, aby przeczytać ją w całości. Klubowicze, którzy jednak przebrnęli do końca przeprowadzili pasjonującą dyskusję, która zmobilizowała pozostałych do dokończenia książki.
"Pióropusz" w 2011 roku otrzymał literacką nagrodę Nike. Głównym walorem, ale jednocześnie problemem jest język - dosadny, przepełniony gwarą, bogaty w neologizmy. Zdania skomplikowane, wielokrotnie złożone, co niestety może fascynować polonistów i językoznawców, natomiast utrudniać odbiór i zniechęcać do czytania zwykłego czytelnika. Tej książki nie da się czytać po parę stron, aby nie pogubić wątków. Należy ją czytać większymi fragmentami - co najmniej 50 stron.
Akcja powieści umiejscowiona jest w wielkopolskim Siedlikowie, w powojennej rzeczywistości. Główny bohater pochodzący z biednej rodziny, której ojciec był znanym i uznanym złodziejem. Kiedy ojciec bohatera (uznany za wroga ludu) po kradzieży tablicy szkolnej i po konflikcie z nauczycielem trafia do nielekkiego, stalinowskiego więzienia, zmuszany jest jako jedyny piszący w rodzinie do pisania listów - dyktowanych przez matkę, w obronie ojca do wszystkich możnych tamtego czasu, łącznie z Bierutem i Stalinem. Kiedy ojciec wychodzi z więzienia i wręcza synowi okulary i kradzione pióro ze złotą stalówką, to ten już nie z przymusu i bez większego zniechęcenia pisze. Pisanie staje się dla niego sposobem na życie. Pisze (jak mu ojciec po wyjściu z wiezienia nakazał) "prawdę" i pisze "co mu każą pisać" . Barwne powojenne pejzaże pełne symboliki miejsc i postaci pięknie opisują powojenną rzeczywistość. Od kolegi z dzieciństwa Henia, po jego mentora i opiekuna "Wujajachu", od wiatraka po kołchozy oraz agitatorów i ich pomagierów.
Dla zwykłego czytelnika sprawą najważniejszą jest fabuła, dla bardziej wyrafinowanego - sposób jej przedstawienia, a dla koneserów również język, którym została przedstawiona. Z lektury tej książki najbardziej zadowoleni będą koneserzy, a najmniej zwykli czytelnicy.
Dyskusja na Klubie zwróciła naszą uwagę na wątki, symbole i styl, które być może w czytaniu przeszkadzały. Sądzę że mimo trudnego poniekąd, zapomnianego języka warto po "Pióropusz" sięgnąć i dać się ponieś tej niekoniecznie przyjemnej, ale szczerej, wspólnej naszej historii.
Józef (DKK Mielec)
P.S.
Spotkanie, jak wspomniał Józef – grillowo-ogniskowe. Pełny (prawie) skład naszego Klubu (jak zwykle dopisał). W lipcu czytamy „Żniwo gniewu” Lucie Di Angeli-Ilovan.