|
W czerwcu spotkaliśmy się na kolejnym spotkaniu DKK dla młodzieży, aby wymienić się refleksjami na temat przeczytanych książek. Okazało się, że najwięcej emocji budzi ostatnio przeniesiona na duży ekran powieść Suzanne Collins „Igrzyska śmierci”. Dyskusja okazała się bardzo ciekawa i sprawiła, że czytelniczki, które do tej pory nie miały okazji przeczytać tej książki przyznały, że bardzo chętnie po nią sięgną. Do przeczytania zachęcała nas jedna ze stałych klubowiczek, która swoje przemyślenia przelała na papier:
„Igrzyska śmierci”
Suzanne Collins
Zaskakująca, szokująca, nieprzewidywalna…
To pierwsze słowa, które przychodzą mi na myśl zastanawiając się nad oceną trylogii Suzanne Collins. Trudno określić ją jako zwykłe dzieło, które opowiada o życiu, przyjaźni, miłości i trudnych wyborach. Te książki mają w sobie „to coś” czego każdy czytelnik poszukuje. W nich można odnaleźć drugie dno, prawdę o życiu. Jest to dzieło tak złożone, trudne, iż trzeba je dogłębnie przeczytać i zanalizować aby je zrozumieć. Nie są to książki, które czyta się jedynie dla relaksu. One zmuszają nas do myślenia, wdzierają się do naszego umysłu i gnębią nasze myśli w każdej wolnej, a często nawet niespodziewanej chwili. Co powoduje tak wielkie emocje, skłania do przemyśleń?
Trylogia opowiada o z pozoru zwykłym miejscu z przyszłości zwanej Dystryktem 12. Jednak opisana przyszłość okazuje się przerażająca, ponieważ po buncie, gdy zniknął Dystrykt 13, Kapitol, czyli jakby obecna stolica na czele z prezydentem zdecydowali, iż każdego roku będą odbywały się tytułowe „igrzyska śmierci”. W tej upiornej grze chodzi o to, aby jeden chłopiec i jedna dziewczyna, pomiędzy 12 a 18 rokiem życia, z każdego Dystryktu walczyli na jednej arenie na śmierć i życie, aż pozostanie jeden zwycięzca. Po takim wstępie każdemu wydaje się, że jest to książka science fiction z elementami przygodowymi. Złożoność tej książki polega jednak na poświęceniu głównej bohaterki za siostrę, chęci przeżycia na arenie, długach wdzięczności. Później opisuje ona także walkę o wolność, władzę. Trudno powiedzieć, dlaczego trylogia tak „wciąga” nie opowiadając fabuły, dlatego powiem tylko, że w tej książce nic nie jest pewne. Uważam, że uczy ona wielu prawd życiowych. Pozwala nam inaczej, może bardziej obiektywnie spojrzeć na otaczający świat.
Uważam, że jest to świetna trylogia, którą poleciłabym wszystkim za wyjątkiem dzieci, ponieważ podejrzewam, że nie zauważą one drugiego dna, czyli prawdziwego, ukrytego sensu tej powieści. Twierdzę, iż jest to świetnie napisane, piękne, złożone dzieło, którego fenomen nie polega na opisaniu czegoś nadprzyrodzonego, tak dziś modnego, ale na zmuszeniu czytelnika do głębszego myślenia i spojrzenia krytycznie na siebie i świat. Świetnie pasują do tej książki słowa Monteskiusza: „pisząc nie trzeba tak wyczerpywać przedmiotu, aby nic nie pozostało dla czytelnika. Nie chodzi wszak o to, aby ludzie czytali, ale aby myśleli.”
Aneta