Marek Soból: "Mojry"
30-11-2012
Kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki odbyło się 16 października 2012 roku, zgromadziło ono prawie komplet uczestników stalowowolskiego klubu. Zabrakło jednie pana Jana, który ze względów zdrowotnych nie mógł uczestniczyć w dyskusji. Tematem rozmowy była książka Marka Sobóla pt. „Mojry”.
"Mojry" składają się z trzech opowieści. W pierwszej ("Lachesis") narratorką jest staruszka, właścicielka paryskiej kawiarni, która oglądając stare fotografie opowiada historię swojego życia przypadkowemu klientowi.
„Dla mnie ciekawsze są te przedmioty, które pamiętają inne czasy, widziały ludzi w innych strojach, słuchały muzyki z trzeszczących płyt (…) Najpierw, gdy jest się młodym, lubi się wszystko, co nowoczesne i każda z takich rzeczy wydaje się doskonalsza od poprzedniej. (…) Potem nagle coś się zmienia i człowiek przestaje rozumieć młodych.”
„”Ja myślę, ze kochamy wszystko to, co pokochaliśmy w młodości i te rzeczy zestarzały się razem z nami. (…) Młodość przemija, a my wciąż kochamy te same rzeczy i nawet tych samych ludzi, chociaż nie zawsze, ale czasem tak jest. Ja do dziś kocham Henryka, chociaż nie żyje już przeszło piętnaście lat.”
„Znałam wszystkie jego romanse, bo tak niedokładnie je ukrywał przede mną, jakby chciał, żebym żadnego nie przegapiła, o wszystkim wiedziała.”
Lachesis, Żydówka urodzona w Polsce, przeżyła jako młoda dziewczyna obóz koncentracyjny, gdzie gestapowcy wykorzystywali ją jako seksualna zabawkę.
Nikt, kto przeżył obóz, kto spędził w nim wiele lat, tak jak ja, nikt taki nie jest całkiem normalny, zawsze będą do niego wracały (…) duchy tamtych dni, i ból i strach.”
Ja o tym nigdy nie opowiem, nawet panu, chociaż panu tak dobrze z oczu patrzy, zresztą kogo to wszystko obchodzi, ludzie już tego nie chcą słuchać, bo po co jeśli życie jest takie piękne. Wolą miłe opowieści.(…) ale ja nigdy nie mogę mieć dość, każda rzecz mi przypomina, nagle jakaś twarz z ulicy coś przywoła…”.
Po wojnie Lachesis prowadzi kawiarnię, uwielbia wsłuchiwać się w opowieści swoich gości, bywalców kawiarni i przeplata je Se swoimi wspomnieniami.
Czytelnik musi podjąć decyzję, co z tych opowieści jest prawdą a co fikcją: "Jak pan myśli, ile z tych historii, które pan dziś usłyszał, jest prawdziwych?".
Opowieść druga ("Atropos") to pamiętnik mieszkającej na krakowskim Kazimierzu pielęgniarki onkologii dziecięcej, która w wypadku straciła niedawno miłość swojego życia. Po tragicznym zgonie ukochanej osoby, próbuje się pozbierać psychicznie, w czym ma jej pomóc osobisty pamiętnik. Opisuje w nim swoje życie, pracę, rozterki wynikające z codziennych obowiązków.
„… w dzieciach jest coś więcej, jedna rzecz, której mi tak bardzo brak, to, ze one będą żyły dłużej, wiele lat po tym, jak odejdziemy. O mnie nie ma kto pamiętać. Nie wiem dlaczego czlowiek potrzebuje, żeby ktoś o nim pamiętał, to nie wydaje się mądre, ale tak jest, czy chcemy, czy nie, że im bliżej śmierci, tym częściej się o tym myśli”.
Z treści jej zapisków można wnioskować, że opisała historię starej właścicielki paryskiej kawiarni, a także inną - prostytutki mieszkającej po sąsiedzku. Owa prostytutka jest narratorką trzeciej opowieści, zatytułowanej "Kloto". Główna bohaterka tej części opowiada o sobie stałemu klientowi. Wszystkie trzy bohaterki snują osobne opowieści, swoje historie, często zawiłe. Wszystkie uczą się oswajać z uczuciem bólu, cierpienia, zmagają się ze swoim losem. Marek Soból w swojej powieści umiejętnie przeplata uśmiech z płaczem, życie ze śmiercią. Sprawia też, iż czytelnik ma wątpliwości czy i które opowieści sa prawdziwe. To my czytelnicy sami musimy zdecydować, co jest prawdą a co fikcją.
Jedna z klubowiczek, pani Teresa tak podsumowała październikową lekturę: „Wszystkie one wiedzą, że nie ważne, jak się przędą losy, jak się układa życie. A najważniejsza w życiu jest miłość, dążenie do piękna, dobra, godzenie się z tym co rzeczywistość nam niesie. Zawsze jednak mamy Przed sobą to, ze może być lepiej i że miłość zwycięża”
„Nie warto płakać, każdy następny dzień może przynieść nowe szczęście”
„Kiedy człowiek słucha cudzych historii, nabiera większego dystansu do własnego życia”
Na koniec spotkani próbowaliśmy jeszcze zinterpretować okładkę książki. Naszym zdaniem są to trzy osoby, gdzie po środku jest postać nie tylko snująca opowieści, ale i wsłuchująca się w ludzkie historie. Po bokach, pozostałe dwie postacie, których historie w pewnym sensie łączą się i przenikają nawzajem.
Barbara Nowak
W spotkaniu uczestniczyło 16 osób – 10 października 2012
Relację ze spotkania emitowała Telewizja Kablowa „Stella”