Stronę odwiedzono:
26855047 razy
Pogodne spojrzenie księdza świętego luzu. W dniu 23.04.2013 r. w Bibliotece w Pustkowie – Osiedlu odbyło się spotkanie DKK , w czasie którego dyskutowano o książce Magdaleny Grzebałkowskiej ”Paradoks księdza” , biografii ks. Jana Twardowskiego – poety świętego luzu o pogodnym spojrzeniu. Swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami na temat treści utworu podzieliła się uczestniczka spotkania Urszula Łuc: Poznajemy człowieka pełnego sprzeczności. Dowiadujemy się dlaczego czuł się samotny ,choć otaczało go wielu ludzi. Chyba nie rozumieli jego duszy poety zakochanego w przyrodzie .Może na jego postawę wpłynęła rodzina (ojciec nie pochwalał jego nauki na kierunku polonistycznym ,a chciał aby był inżynierem ).Rodzina dalsza też go za bardzo nie lubiła ,bo był inny ,w sensie charakteru ,myślenia ,ideałów. Ba ,uważała go nawet za dziwaka. Przyjaźnił się z kobietami .Może kobiety jako istoty wrażliwsze bardziej go rozumiały. Stale czuł się niedowartościowany. Przeczytajmy tę książkę i sami oceńmy ,co myślimy o księdzu Twardowskim. Dla mnie był zagadkowy ,ale bardzo wrażliwy , zwłaszcza na własnym punkcie (nosił perukę aby podobno zakryć szramę na głowie ?) ,a tacy ludzie maja trudno w dzisiejszym świecie . Ksiądz Jan w młodości na wakacje wyjeżdżał na wieś. Kochał przyrodę ,podziwiał jej piękno ,która rozwijała jego wyobraźnie i dawała natchnienie duszy poetyckiej. Jako wikary pracował w Żbikowie. Prowadził katechezy dla dzieci niepełnosprawnych w pobliskim Ośrodku. Pracował tez w Laskach ,gdzie była Szkoła dla Niewidomych . Nazywali go KAPEWU-ksiądz piszący wiersze .Był wyczulony na zabawne wydarzenia ,paradoksy ,nonsensy życia codziennego. Pragnął serdeczności ,towarzystwa ,rozmów .Był genialny w wymyślaniu powiedzonek .Nie znosił nadęcia ,sztuczności ,niepotrzebnej powagi. Jestem szczęśliwym księdzem ,mam takie piękne życie i pięknych ludzi dookoła . Bardzo interesująca publikacja. Ciekawie napisana , wciągająca. Nic nie tuszuje bo ksiądz Twardowski był duszą poetycką i księdzem kochającym ludzi i rozumiejącym ich problemy .Skromny, trochę bujający w obłokach , oryginał. Jego wiersze są piękne. Zachęcam do przeczytania książki. Na następne spotkanie klubowicze wybrali książkę Tanyi Valko : Arabska córka .
Ks. Jan Twardowski (ur.1.06.1915 zm.18.01.2006) żył 91lat. Mieszkał z rodzicami i dwiema siostrami w Warszawie na ul.Koszykowej, następnie na Elektoralnej. W czasie II wojny ich kamienica sąsiadowała z gettem żydowskim. Ksiądz prawie nie wspomina tych trudnych lat. Ojciec Jana był specjalistą od naprawy parowozów. Mama Aniela była ciekawa życia i według dzieci idealna.
Komenderowała –„na lewo ,na prawo ,dotykała czoła zamiast nosa,serca a nie guzika, ramion ni szelek”.
Matka moja tak święta, że tylko przez skromność w naszym domu rodzinnym nie czyniła
cudów ”. A ojciec był wykpiszem. Nie chciał aby syn został księdzem , ale inżynierem.
Pisał ,ze na wsi tyle się dzieje i dziwił się ,że „ kot skacze do góry ,a nie na bok ,pies rozmawia ogonem. Miał swobodny stosunek do przeszłości. Niszczył dokumenty ,rwał zdjęcia ,wszystko wyrzucał ,nic nie zbierał. Ksiądz od początku zacierał ślady. Nie chciał, aby cokolwiek po nim zostało. Niszczył po sobie dokumenty, rwał zdjęcia. Wszystko wyrzucał, niczego nie zbierał. To było jego idée fixe, żeby zostały wiersze, nic o człowieku.
Chciał by zostały po nim tylko wiersze .Dużo czytał , wybrał studia polonistyczne a potem został księdzem. W szkole najlepszy był z języka polskiego. Pisał świetne wypracowania .Był trochę odludkiem, mamrotał ,zawsze z boku , Wielbił poezje Staffa , rozczytywał się w Makuszyńskim. Nie wstydził się Rodziewiczówny. Oczarowany Mickiewiczem ,Słowackim .Uwielbiał „Wierną rzekę ” Żeromskiego ,”Chłopów ” Reymonta.
Nie miał ambicji być poeta ,a nim był . Zadebiutował w 1932r. w Kuźni Młodych ,a w 1937r. wydał tomik Powrót Andersena.
W czasie wojny postrzelono go w nogę i od tego czasu trochę kulał.
Odrębny rozdział to kapłaństwo. W 1948r. po 3-ch latach studiów otrzymał święcenia.
Napisał znany wiersz o swoim kapłaństwie :
„Własnego kapłaństwa się boję,
Własnego kapłaństwa się lękam
I przed kapłaństwem w proch padam
I przed kapłaństwem klękam ”
Mówił ,gdy był schorowany :
Ponadto uczestniczy spotkania czytali swoje ulubione wiersze poety a także słuchali ich recytacji z audiobooku w wykonaniu Anny Dymny i Jerzego Zelnika