Stronę odwiedzono:
26851690 razy
"Nic dwa razy się nie zdarza..."
WIECZÓR POEZJI WISŁAWY SZYMBORSKIEJ
Z okazji Światowego Dnia Poezji, który przypada 21 marca, w przemyskiej bibliotece odbył się wieczór poezji poświęcony Wisławie Szymborskiej pt. Nic dwa razy się nie zdarza.... Spotkanie było inicjatywą Dyskusyjnego Klubu Książki, zorganizowaną po lekturze biografii poetki Pamiątkowe rupiecie autorstwa A Bikont i J. Szczęsnej.
Spotkanie rozpoczęło się przedstawieniem prezentacji ze zdjęciami poetki w różnych okresach jej życia oraz najważniejszymi, najczęściej cytowanymi fragmentami utworów oraz wypowiedzi Wisławy Szymborskiej. Podkładem muzycznym prezentacji była piosenka Black coffe w wykonaniu Elli Fitzgerald, ulubionej piosenkarki Wisławy Szymborskiej, której poświęciła wiersz Ella w niebie w tomiku Tutaj.Inspiracją i materią spotkania był nowo wydany tom Wiersze wybrane i dołączona do niego płyta, z której zgromadzeni wysłuchali wierszy czytanych przez samą poetkę. Utwory poetki czytała Alicja Kunert z Grupy Teatralnej GARDEROBA, swoje ulubione wiersze zaprezentowali klubowicze i uczestnicy spotkania.
Czytanie wierszy Wisławy Szymborskiej jest dla mnie (łakomczucha) jak smakowanie wykwintnego tortu. Je się go po łyżeczce, długo trzyma na języku, aby poczuć wszystkie odcienie smaków. Każdy kolejny wers, jak i każde kolejne piętro tortu, niesie w sobie niespodziankę smaków i znaczeń. Czytasz powoli, by nie uronić ani jednego słowa jak okruszka ciasta. Zjadłeś duży kawałek, przeczytałeś cały wiersz, i oto, o dziwo nie masz dość, nie czujesz przesytu! I jak twój język zapamiętał ten rozkoszny smak, tak ty wciąż chcesz czytać od nowa ulubiony wiersz i wciąż odkrywasz nowe warstwy treści. Czasem masz wręcz wrażenie, jakby między wierszami pojawiła się postać poetki, a to uśmiechnie się przepięknie, a to zmruży żartobliwie oko, a to zaduma się, by zajrzeć w głąb swojego serca. Czuję w sobie ból, że to nie ja (będąca zaledwie w żłobku poezji) napisałam, że ja tak tego nie zobaczyłam, jako odkrywca nie zaistniałam pierwsza! Czytam wiersz i jestem w środku jego treści. Poetka snuje myśl, gawędzi ze sobą, ale i ze mną, z każdym czytającym. Nie można już przecież (niestety), przekomarzać się z nią lub bardzo subtelnie wyrażać swój podziw.Wybrać jeden wiersz to jak zdradzić pozostałe: piękne, mądre, „smaczne”. Wiersze Wisławy Szymborskiej czytamy jakby z potrzeby dopełnienia, potwierdzenia, powiedzenia swojego „tak” czyjejś filozofii. Obcując z nimi tworzymy w wyobraźni postać poety. Lubimy go, bo inaczej nie czytalibyśmy jego poetyckich myśli. Nie znając go osobiście, znamy go niejako poprzez to, co tworzy. Dialogi, jakie toczą się w sferze metafizycznej to efekt pytań, problemów, jakie przed czytającym, a wcześniej przed sobą stawia.Obcowanie z nim poprzez wiersz nie kończy się z chwilą zamknięcia książki. Pytania z gatunku retorycznych wciąż stawia sobie człowiek myślący i innych do myślenia skłania, (bo kiedy przestaniemy stawiać sobie pytania filozoficzne, poeci przestaną być potrzebni). Czyż może być ciekawsze zadanie dla umysłu, serca niż szukanie odpowiedzi na tak postawione pytanie: „Miłość szczęśliwa, czy to jest normalne czy poważne co świat ma z dwojga ludzi, którzy nie widzą świata”, lub: „ Czy można w ogóle mówić o jakim takim porządku, jeżeli nawet gwiazd nie da się porozsuwać, żeby było wiadomo, która komu świeci?” (Wielka liczba).
Zaiste „Nie ma rozpusty większej niż myślenie...” („Głos w sprawie pornografii”).
Łucja Wiszlańska
DKK w Przemyślu