Stronę odwiedzono:
26852695 razy
Comiesięczne spotkanie członków Dyskusyjnego Klubu Książki w WiMBP Filii nr 10 w Rzeszowie odbyło się 7 listopada 2013 r. Podczas wizyty w bibliotece Klubowiczki rozmawiały tym razem o książkach : „Rdzawe szable. Blade kości” A.Tarnowski i „Dom na Zanzibarze” D. Katande.
Andrew Tarnowski „Rdzawe szable. Blade kości”
Autor wywodzi się ze starej polskiej arystokracji, której siedzibą rodową był Dzików koło Tarnobrzega, jego rodzinnym majątkiem był Rudnik k. Niska. On sam jednak urodził się już poza granicami Polski i został wychowany w kulturze anglosaskiej, stąd sam o sobie mówi, że jest Anglo-Polak. Do Polski przyjechał już jako dojrzały człowiek, korespondent Reutera, niemówiący po polsku. Jednak kraj ojca i dziadów na tyle go zafascynował, że postanowił historię rodziny spisać i stąd powstała jego pierwsza książka "Ostatni mazur". Odsłonił w niej wiele rodzinnych tajemnic, co stało się przyczyną odsunięcia go przez rodzinę. Dlatego też na miejsce swojej polskiej siedziby wybrał Mazury i w Drwęcku (niedaleko Grunwaldu) zbudował swoją posiadłość, w której spędza część roku. I temu regionowi oraz czasom, w których tam się osiedlał oraz relacjom z mieszkańcami jest poświęcona jego druga książka „Rdzawe szable. Blade kości”. Pokazuje mentalność ludzi tych ziem z punktu widzenia człowieka z zewnątrz, który nie posiada typowo polskich cech, jak np. zawziętość, zazdrość, zawiść. Stąd naiwnie daje się na początku „robić w konia” przez sąsiadów i pracowników. Nie mógł też zrozumieć zacierania śladów przeszłości przez Polaków na tamtych ziemiach, których historia związana też była przez dziesięciolecia z kulturą pruską, niemiecką. Zaczął więc najpierw sam porządkować okoliczne cmentarze pruskie, a potem udało mu się włączyć również tamtejszych mieszkańców. Jako człowiek wykształcony, dziennikarz, znający świat i życie, docenia miejsca i ich historię, i tego szacunku do starej i nowej kultury ziem uczy Polaków. Dlatego warto tę książkę przeczytać.
Dorota Katande „Dom na Zanzibarze”
Książki tej nie można traktować jako dzieła czysto literackiego, jest to raczej przewodnik zachęcający do zwiedzania wyspy słynącej z uprawy przypraw, leżącej na Oceanie Indyjskim, a wchodzącej w skład Tanzanii w Afryce. Mamy więc szczegółowe opisy miejsc poparte zdjęciami, jednak dość amatorskimi oraz przybliżoną kulturę wyspy, na której piętno odcisnęły wpływy arabskie i portugalskie związane z handlem. Na pewno zaciekawić mogą przedstawione w książce obyczaje panujące na wyspie i zobrazowana mentalność ludności. Autorka zna je z autopsji, gdyż jako Polka zafascynowana Afryką, mieszkała tam, weszła w związki małżeńskie i na własnej skórze odczuła tamtejszą obyczajowość. Dla Europejczyka szokująca może być swoboda seksualna, czego dowodem może być pozdrowienie, jakim witają się mężczyźni: „Witaj ojcze moich dzieci!”. Inną ciekawostką jest, że z wyspy pochodził znany ekscentryczny idol Freddie Mercury. Dorota Katande, która do tej pory prowadzi na wyspie biznes – biuro podróży, operuje językiem zwięzłym, nieprzegadanym, obrazy ujęte są jakby w kadry filmowe, co właśnie nadaje książce raczej formę przewodnika niż beletrystyki. Na pewno czytanie utrudnia forma edytorska: brązowy druk, często kursywa, na beżowym tle.
Ewa Wójcik