Stronę odwiedzono:
26855541 razy
„... Minęły wieki, a tak jak niegdyś znicz od pogan strzeżony, tak jak pogańskie pamiątki od ludu przechowywane – pielęgnujmy dawne przodków obrzędy: to, co weszło w zwyczaj, niech zwyczajem zostanie, a to,co było, cośmy od Ojców zasłyszeli, lub sami jeszcze widzieli, przekażmy tym, co po nas przyjdą; pomni, że tam gdzie była przeszłość, tam i przyszłość będzie...”
(Leon Potocki - „ Święcone, czyli pałac Potockich w Warszawie”)
W naszą kulturę bardzo mocno wpisały się zwyczaje i obrzędy sięgające swym początkiem jeszcze czasów prasłowiańskich. Przejęte przez religię chrześcijańską przetrwały do dziś, często w prawie niezmienionej formie – z czego nawet nie zdajemy sobie sprawy. Szczególne nagromadzenie różnorakich zwyczajów ma miejsce w okolicy ważnych świąt. Członkinie DKK dla dorosłych działającego przy bibliotece w Cieklinie zapragnęły nieco więcej dowiedzieć się znaczeniu i symbolice obrzędów związanych z okresem Wielkiego Postu i Świąt Wielkanocnych. Dlatego też na spotkanie, które odbyło się 7 kwietnia br. wybrałyśmy książkę Hanny Szymanderskiej – Polska Wielkanoc. Była okazja do zapoznania się z bogatą obrzędowością tego okresu, było zdumienie - „ a to stąd się wzięło...” no i oczywiście porównywanie – jak Wielkanoc wyglądała w naszych rodzinnych domach w czasach naszego dzieciństwa, co zachowujemy nadal, a czego już zaniechałyśmy. Okazało się jak wiele jest podobieństw – ale i wiele drobnych co prawda, ale jednak różnic pomiędzy świętowaniem w naszych rodzinnych domach. No i co oczywiste przy tego typu tematyce pojawiły się przepisy na potrawy i ciasta, a przy okazji wzbogaciłyśmy swoją wiedzę o znaczenie już zapomnianych słów jak np. kapłon, pularda, skopowina, hałunki czy też dyngowanie.
Było dużo zadumy, jeszcze więcej śmiechu i ogromy apetyt – o jak go nie poczuć, gdy się czyta taki oto opis święconki:
„ … Na samym środku był baranek wyobrażający Agnus Dei z chorągiewką, calutki z pistacyami; (…) Stało czterech przeogromnych dzików, to jest tyle ile części roku. Każdy dzik miał w sobie wieprzowinę, alias szynki, kiełbasy, prosiątka. Kuchmistrz najcudowniejszą pokazał sztukę upieczeniu całkowitem tych odyńców. Stało tandem 12 jeleni także całkowicie pieczonych z złocistymi rogami, całe do admirowania, nadziane były rozmaitą zwierzyną, alias: zającami, cietrzewiami, dropiami, pardwami. Te jelenie wyrażały 12 miesięcy. Naokoło były ciasta sążniste tyle, ile tygodni w roku, to jest 52, całe cudne placki, mazury, żmudzkie pirogi, a wszystko wysadzane bakalią. Za niemi było 365 babek, to jest tyle ile dni w roku. Każde było adorowane inskrypcjami, floresami, że niejeden tylko czytał, a nie jadł. Co zaś do bibendy : było 4 puchary, exemplum 4 pór roku, napełnione winem jeszcze od króla Stefana, tandem 12 konewek srebrnych z winem po królu Zygmuncie, te konewki exemplum 12 miesięcy. Tandem 52 baryłek także srebrnych in gratiam52 tygodni, było w nich wino: cypryjskie, hiszpańskie i włoskie. Dalej 365 gąsiorków z winem węgierskim alias tyle gąsiorków ile dni w roku, a dla czeladzi dworskiej 8760 kwart miodu robionego w Berezie, to jest tyle ile godzin w roku ...”
Ech, ta staropolska gościnność i fantazja …...
Krystyna Czechowicz
Ciekawe doświadczenie – zanurzyć się w „ Polską Wielkanoc” Hanny Szymanderskiej. Poznać jak dawniej poszczono i jak świętowano. Może by zastosować radę na nieprzejedzenie się „ należało zjeść na czczo chrzanu święconego i chuchnąć 3 razy do komina...” - proste prawda? :-)
Wprawdzie z przepisu na babę wielkanocną z 60 jaj raczej nie skorzystam, niemniej książkę serdecznie polecam.
R. Biernacka