Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Licznik odwiedzin

Stronę odwiedzono:
26851371 razy

Rzeszów - stolica innowacji

Kultura w Rzeszowie

Pogoda

ZOBACZ TAKŻE:

 

Współpraca z

Współpraca z

 

 

 

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Współpraca z

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

Współpraca z

Współpraca zwww

ZAKUP NOWOŚCI

 

 


Zakup nowości wydawniczych w 2019 r. realizowany jest ze środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa

Współpraca z

SBP

DKK

Logowanie do SOWA2

 

Przeszłość w pamiątkach ukryta

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

System informacji prawnej Legalis

Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich

Zapytaj bibliotekarza

 

DKK w Nowej Sarzynie

Joanna Bator: "Rekin w parku Yoyogi"

23-10-2014

Dniu 21 października, podczas kolejnego spotkania DKK była omawiana książka Joanny Bator  ,,Rekin w parku Yoyogi”. W gorącej dyskusji uczestniczyło jedenaście osób.

 Wszyscy byli zgodni, co do jednego: wydanie zbioru reportaży, esejów i podobnych form literackich napisanych na przestrzeni kilkunastu lat, z których część była wcześniej publikowana - nie było dobrym pomysłem. Wyglądało to tak, jakby ,,skleciła” byle jaki twór, licząc, że i tak się sprzeda, ze względu na nazwisko.Jedna z  klubowiczek czytała poprzednią książkę o Japonii- ,,Japoński wachlarz”, za którą Joanna Bator dostała nagrodę im. Beaty Pawlak. Mówiła, że ,,Rekin…” jest –jakby- dopowiedzeniem do niej , że przeczytawszy obie, lepiej rozumie się tę drugą.
Autorka pokazuje w niej różne nowe dziwne nieznane dotychczas zjawiska. Kultura japońska nie trwa niezmiennie. Jest podatna na wpływy. Niektórzy robią z tego zarzut. Tylko rodzi się pytanie: dlaczego społeczeństwo Japonii ma nie ewoluować, jak na naszych oczach zmienia się cały świat.  Japończycy rozprawiają się z kulturą Samurajów. Bator pokazuje dekadencję Japończyków spowodowaną postkulturą dobrobytu, a więc, między innymi, wpływy plastikowej kultury Zachodu . Dla przykładu amerykańskie kreskówki Disneya, które zostały wchłonięte przez tamtejszą kulturę, przetrawione, przemieszane i to Japonia dyktuje dziś  trendy. Dla przykładu  - Hello Kitty.  Kultura japońska mocno rozprzestrzenia się na świat. Choćby automaty, które, wymyślone w Japonii są wszędzie. Robotyzacja, która zaczęła się w latach 80 i 90 ubiegłego wieku, szalony rozwój elektroniki. Wymieniono tez młodych ludzi, którzy nie chcą dorosnąć. Tu powstał problem, czy jest to ,,patent” Japończyków czy Włochów.  Z drugiej strony spojrzenie na Japonię od strony buddyzmu. Świat pięknie poukładany.

Część twierdziła, że nie można porównywać polskiej kultury do kultury japońskiej , gdyż są to rzeczy nieporównywalne. Zarzucali również  Bator zbyt krytyczne, a wręcz chwilami złośliwe podejście do kultury polskiej, zwłaszcza historii.
Słowo kultura zostało tu użyte w szerszym kontekście. Mieści się w nim przede wszystkim obyczajowość, przemiany w życiu społecznym, wpływy innych kultur, historia itp.
Druga część twierdziła, że naszą historię należy odbrązawiać i zdjąć z piedestałów, gdyż nie jesteśmy narodem wybranym, ani nazbyt ,, bezgrzesznym”, co nam wmawiano przez wieki.

  Dużo emocji wywołał wątek związany z samobójcami, w którym autorka twierdzi, z kulturze japońskiej samobójstwo jest powszechnie akceptowanym, a wręcz wymaganym honorowym wyjściem z trudnej sytuacji. U nas jest tabu. Rodziny wstydzą się samobójców. Dyskusja rozwinęła się w kierunku cmentarzy, chowania samobójców. Stwierdzono, że w ostatnich czasach zmienił się  in plus stosunek do nich społeczeństwa i kościoła.

Część dyskutantów zarzuciła Bator, że uprawia tanią psychologię i ma inklinacje do pouczania czytelnika, przytaczając na udowodnienie swej tezy liczne cytaty, które, często wyrwane z kontekstu robiły czasem wrażenie nieco dziwnych. Wręcz banalnych. Napisała książkę o sobie, nie o Japonii. Dużo w niej moralizatorstwa i chęci pouczania. Z drugiej strony, każdy opisując świat widzi go swoimi oczami, przepuszcza przez pryzmat własnej kultury, porównuje z tym co mu jest znane.

 Omówiono wątek Murakamiego. Autorka dość szczegółowo opisuje swoje z nim ,,relacje”. Mówi dlaczego go lubi. Padła tu kwestia kultury wysokiej i plebejskiej . Murakami może być czytany na tych dwóch płaszczyznach, gdyż jego proza jest tak doskonała, że każdy odbiera ją na poziomie swojego intelektu, chociaż uznawany jest za pisarza środka – nie najwyższych i najniższych lotów. Jest przedstawicielem japońskiego realizmu magicznego, do czego nawiązuje też tytuł książki Bator.

 Przedyskutowano też myśl następującą: ,,Literatura to nie opisywanie świata, ale tworzenie nowej rzeczywistości”. Budziła ona zdziwienie, gdyż spór o to trwa od czasów Platona. Dwa i pół wieku przed Chrystusem padały twierdzenia, że wszystko co można napisać zostało napisane. Bator nie odkryła czy literatura naśladuje to co już było, czy tworzy coś nowego. My będziemy odczytywać ją indywidualnie. Każde pokolenie buduje sobie swój świat.

 

Joanna Bator. Rekin z parku Yoyogi

  Czy możemy wyobrazić sobie kogoś, kto choć raz nie obejrzał zwycięskiego skoku Małysza? Z pewnością nie, chyba że będzie to przybysz z odległej planety. Wyobraźmy więc sobie takiego przybysza, który wylądował wśród widowni zgromadzonej pod skocznią. Zakładamy, że przed lądowaniem został wyposażony w wiedzę o mistrzu   Małyszu. Tego dnia jednak na podium staje pewien Austriak. Co pomyśli sobie nasz kosmita? Może pomyśli np. tak: „Cóż, dużo szumu wokół tego Małysza, a przecież skacze nie lepiej niż inni.”  W podobnej sytuacji może się znaleźć czytelnik, który sięgając po książkę „Rekin z parku Yoyogi”, z prozą Joanny Bator zetknął się po raz pierwszy. „Cóż – pomyśli, jak wspomniany kosmita – tyle szumu wokół tej Bator i tyle nagród, w tym Nike, a pisze nie lepiej niż inni.” 

Rekin z parku Yoyogi” rzeczywiście nie jest najlepszą książką Joanny Bator, lecz z pewnością warto po nią sięgnąć. Czyż skok Małysza nie był znakomity, mimo iż nie udało mu się w owym dniu stanąć na podium? Podobnie – drugie zanurzenie się Bator  w japońskich klimatach skutkuje opowieścią niezwykle ciekawą. Autorka odkrywa przed czytelnikiem mniej znany obraz współczesnej Japonii; nie utrwala zakorzenionych w naszych umysłach wyobrażeń o Kraju Kwitnącej Wiśni tworzonych głównie w oparciu o filmy sprzed pół wieku i takąż literaturę. Chociaż wiśnie nadal tam kwitną i świętuje się ich kwitnienie zgodnie z kalendarzem, kraj zmienia się nieustannie. Czy to znaczy, że tamtej Japonii już nie ma? Ależ jest i Bator opisała ją znakomicie przed dziesięciu laty w „Japońskim wachlarzu”. Teraz stara się ten obraz pogłębić, dopełnić o elementy, które z pewnością nie są istotne podczas pierwszych kontaktów z Japonią, lecz nabierają znaczenia po ochłonięciu z zachwytów i oczarowania. Sama autorka mówi, że książka „którą Czytelnik dostaje do rąk, to efekt zagęszczenia opisu”. I słowo „zagęszczenie” jest tutaj bardzo trafne. Stąd m.in. wynika duży rozrzut tematyczny, bo skoro już wcześniej był wachlarz...

Wrócę raz jeszcze do porównań sportowych, mimo iż literatura ma tysiąckrotnie, a może nawet milionkrotnie mniej „kibiców”. Każdy niezwycięski skok Małysza analizowany jest pod kątem przyczyn niepowodzenia: siła wiatru, niedyspozycja psychiczna itp. Gdyby próbować dociec, dlaczego „Rekin z parku Yoyogi”jest książką dobrą, lecz nie najlepszą, pierwsze skojarzenie to wybór materiału. Sporo w niej tekstów wcześniejszych, z czasów gdy autorka jeszcze nie osiągnęła swej mistrzowskiej formy. Chyba każdemu autorowi trudno rozstać się z już spłodzonym dzieckiem, ale od tego jest przecież wydawca. Ta książka zyskałaby wiele w formie zdecydowanie okrojonej, może nawet o połowę tekstów, gdyby pozostawić tylko te najwyższej próby.

O czym więc tym razem opowiada nam Joanna Bator? O realizmie magicznym i o prozie Murakamiego, o mężczyznach przebierających się za Lolitki i o innych, którzy zamykają się w swoich pokojach nie chcąc kontaktów ze światem realnym. O japońskiej powściągliwości, higienie w skrajnych przypadkach doprowadzającej do absurdu, o umiejętności niemazgajenia się nawet w tak tragicznych okolicznościach jak tsunami i katastrofa w Fukushimie. Dłuższe wywody dotyczą otaku, czyli silnie rozwijającej się subkultury Japończyków żyjących w wirtualnym świecie, miłośników anime i mangi.

Pisze Bator o różnorodnych zjawiskach kulturowych, które mogą rozwinąć się tylko w Japonii, ale i o takich, które wpisują się w trendy zmian światowych. Podejmuje też całkiem udaną próbę osadzenia tych kulturowych fenomenów w tradycji japońskiej.  Czy przebywając w Japonii otwartej na różnorodność, tak silnie kontrastującej z ojczyzną, w której na co dzień oddycha się atmosferą zagęszczoną dogmatyzmem, schematyzmem myślenia i brakiem otwartości na inność, można powstrzymać się od porównań? Oczywiście że można i nawet trzeba w przypadku opracowania naukowego. Tu jednak mamy do czynienia z beletrystyką – po części z reportażem, krótkim esejem, impresją. I całkiem na miejscu są osobiste odczucia autorki rodzące się w zetknięciu z inną kulturą. Mnie osobiście odpowiada szczerość autorki, gdy rzuca luźne, acz celne, uwagi dotyczące Polski. Być może nie każdy czytelnik lubi takie podejście do tematu. Między aprobatą a odrzuceniem jest jeszcze wąska strefa zrozumienia. Ale by do niej trafić, trzeba podjąć wysiłek. Joanna Bator przed taką próbą nas stawia, pokazując jak niezwykłe i różnorodne, dziwne a nawet dziwaczne bywają ludzkie potrzeby, marzenia, lęki. Obawiam się, że część polskich czytelników książkę odrzuci lub przerwie w połowie, urażona którąś z surowych ocen polskości. Szkoda, bo niesforna otwartość autorki, jest dla mnie zaletą nie wadą. Jest gwarantem jej wiarygodności, gdy autorka oprowadza nas po Tokio nie zrzucając swej polskiej skórki, nie udając, że wie więcej niż widzi; kiedy potrafi się zachwycać i cieszyć jak mała dziewczynka, to znów budzi się w niej natura badaczki, kulturoznawczyni. Jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że pobyt w Tokio jest dla niej rodzajem ucieczki, chwilowego schronienia. A jednak, choć traktuje Japonię jak swój drugi dom, obserwuje ten kraj z dystansu, jak sama mówi: lubi rozkoszować się rolą obcej.

I w tym miejscu mam ochotę dodać od siebie: Jak dobrze czasami odetchnąć mniej duszną atmosferą! Wszystkim, którzy lubią się czasami „przewietrzyć”, a także domatorom, którzy nigdy Japonii nie odwiedzą a pragną ten kraj poznać, książkę gorąco  polecam. 

Inka Walkowiak

   

 

 

 

 

 

 

Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: