Stronę odwiedzono:
26852562 razy
W dniu 13 maja 2014 roku w Bibliotece Publicznej w Leżajsku odbyło się spotkanie dwóch Dyskusyjnych Klubów Książki działających w tamtejszej i naszej bibliotece.
Omawiany był zbiór tekstów okolicznościowych autorstwa Herty Müller zatytułowany ,,Nadal ten sam śnieg, nadal ten sam wujek”. Oba kluby przystąpiły do ogłoszonego przez Wydawnictwo Czarne konkursu na laudację noblowską dla wybranego pisarza. Jednym z warunków uczestnictwa jest przeczytanie wymienionej pozycji oraz dyskusja. Na wstępie powitała zebranych szefowa leżajskiej biblioteki, a jedna z pracownic omówiła pokrótce biografię i twórczość noblistki- rzeczy nierozerwalne, gdyż jedynym tworzywem twórczości jest biografia.
Dyskusja rozpoczęła się od stwierdzenia jednej z klubowiczek, że dobór tekstów jest taki, iż wystarczy przeczytać jeden czy dwa z nich, aby zrozumieć twórczość Müller. Stwierdziła też, że głos pisarki Niemki, córki esesmana na temat wojny i holokaustu jest ważny. Wywołało to sprzeciw klubowicza, który stwierdził, że to głos Rumunki. Tu padło stwierdzenie, że właściwie nie wiadomo kim była. Dla Rumunów – Niemka, dla Niemców Rumunka. Syndrom potomka emigrantów został przywołany z omawianej właśnie w Nowej Sarzynie pozycji Klimko-Dobrzanieckiego ,, Grecy umierają w domu”.
Inne głosy:
- Z takim bagażem, będąc jednocześnie dzieckiem esesmana, alkoholika i matki mającej do niej pretensje, że istnieje, mieszkając w małej wiosce trudno jest wchodzić w dorosłe życie. A gdy już weszła, spotkało ją wszystko najgorsze, co może spotkać człowieka w kraju rządzonym przez krwawego dyktatora: próby zwerbowania do współpracy z Securitate, oszczerstwa, kłamstwa, donosy, zdrady przyjaciół. Uciekła do Niemiec, a cały bagaż podążył za nią. Szkalowano ją nadal, by na zachodzie nie przebił się jej głos na temat Rumunii.
- Rzuca się w oczy jej odwaga. Potrafi wiele rzeczy powiedzieć wprost. Jest to charakterystyczne dla pisarzy pochodzących ze wsi – czują się „panami języka”. Ostracyzm, wymazanie, zaszczucie kogoś, to mechanizm ludzki, nie sytemu.
- Pisze w sposób powściągliwy o tak strasznych rzeczach, że gdyby ktoś napisał to inaczej wywołałby u czytelnika potoki łez.
- Pisanie jest dla niej terapią. Wyrzuca z siebie traumatyczne przeżycia, dlatego często powtarza te same motywy w różnych utworach.
Przytoczono też powtarzające się motywy chusteczki, mioteł. Przedmioty z dzieciństwa nas determinują, tworzą naszą wrażliwość, przypominają różne wydarzenia, niekoniecznie szczęśliwe. Prozę Müller uznano zgodnie za piękną. Literatura faktu, jakby obleczona poezją.
- Dlaczego w Polsce nie ma odpowiednika Herty Müller - bo nasi pisarze albo pogodzili się z systemem, albo wyemigrowali. Bo nasz totalitaryzm był lżejszego kalibru, bo strach, że temat się zużył, bo strach, że jak napiszę, to coś na mnie znajdą w teczkach i ogłoszą zdrajcą.
Po zakończeniu dyskusji klubowicze z Nowej Sarzyny zwiedzili niedawno wyremontowaną, imponującą siedzibę leżajskiej książnicy.