DKK znowu nadaje
Po długiej, dwumiesięcznej przerwie wakacyjnej, działający przy Bibliotece Publicznej im. Stanisława Wyspiańskiego Dyskusyjny Klub Książki reaktywował swoją działalność. Kto nie był niech żałuje. Powakacyjne spotkanie przebiegało bowiem w iście dionizyjski sposób. Nie dość, że wszystko rozegrało się w obramowaniu stylowego tarasu z widokiem na dolinę Sanu, obrzeżoną postrzępioną linią turkusowego lasu, nie dość, że wszyscy siedzieli wokół suto zastawionej ławy, którą wypełniały śródziemnomorskie frykasy (kiście soczystych białych i granatowych winogron mieszały się z pochodzącymi z Krety, wielkimi jak przepiórcze jaja oliwkami w kolorze khaki) to jeszcze niebo - o tej porze roku już zazwyczaj zasnute szaroburą opończą chmur - lśniło prawdziwie toskańskim, metalicznym, kobaltowym błękitem. W takich warunkach nawet zatwardziałym analfabetom czy nieukom wszelkiej maści nie tylko chciałoby się czytać książki, choćby tchnące nudą pochodzącą z samych trzewi traktatów teologicznych, ale także o nich mówić i to językiem niewiele odstającym od wytrawnych literaturoznawców. 18 września 2015 r., w godzinach od 16.30 do 18.00, w warunkach godnych olimpijskich bogów nie było wszakże nikogo, kogo nie można by było nazwać czytelnikiem z krwi i kości, narkomanem druku uzależnionym od zapachu farb drukarskich i introligatorskich klejów, bibliofilem, gotowym skoczyć w ogień za najbardziej błahą i niechlujnie wydaną broszurą. Nie po raz pierwszy okazało się również, że książki w naszym pięknym, aczkolwiek coraz bardziej barbaryzującym się kraju czytają tylko kobiety. Na naszym spotkaniu było ich aż jedenaście (w tym trzy nowo pozyskane gracje). Mężczyzn reprezentował tylko fotograf, ale co symptomatyczne, jako jedyny z całego towarzystwa nie przeczytał zadanej książki. Tematem spotkania była „Ta chwila” Douglasa Kennedyego. Wedle opinii naszych klubowiczek, książka może nie najwybitniejsza, nie grzesząca nadmiarem fraz ubiegających się o prymat w różnych lingwistyczno -stylistycznych rankingach, ale zasługująca na uwagę, choćby nawet trudno było ją utrzymać przedzierając się przez bite 573 strony.
Pitbuchalter