Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Rzeszów - stolica innowacji

Licznik odwiedzin

Stronę odwiedzono:
26953337 razy

Kultura w Rzeszowie

Współpraca z

Pogoda

ZOBACZ TAKŻE:

 

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Współpraca z

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

Współpraca z

Współpraca z

SBP

DKK

Logowanie do SOWA2

 

System informacji prawnej Legalis

Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

Zapytaj bibliotekarza

 

DKK w Nowej Sarzynie

Angelika Kużniak: "Papusza"

02-02-2015

W dniu 18 styczna obyło się kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Wzięło w nim udział 14 osób, gdyż do naszego klubu dołączyły ostatnio trzy panie. Omawiana była książka Angeliki Kuźniak ,, Papusza”. Dyskusja rozwinęła się dwuwątkowo: wokół książki, lecz także wokół prawd, mitów, i stereotypów związanych z Cyganami. Napisałam z Cyganami rozmyślnie, gdyż z poprawnością polityczną, każącą nazywać ich Romami nie godzą się sami.Na początku przytoczono zbiór reportaży Lidii Ostałowskiej o znamiennym tytuleCygan to Cygan, w którym autorka zastanawia się nad przyszłością Romów, zważywszy na fakt, że są oni stosunkowo często narażeni na nietolerancję i rasizm.  Padło pytanie czy Cyganie to naród, skoro nie mają swojego skrawka ziemi. Ostałowska twierdzi, że naród. Klubowicze: istnieje wiele wędrownych narodów bez ziemi, którym udaje się przez długie wieki zachować tożsamość.

Książkę oceniono jako bardzo dobrze się czytającą rzetelną monografię. Zastanawiano się czy twórczość Papuszy to na pewno poezja, czy wmówili nam to Jerzy Ficowski i Julian Tuwim, mocno uwikłani w jej życie. Ona sama twierdziła, że jak tam z niej poetka, z drugiej zaś strony, że pieśni do niej przychodzą. Jeden z współplemieńców powiedział, że takich jak ona jest wśród Cyganów wielu. Swoich pieśni nie zapisują, bo w przeciwieństwie do Papuszy są analfabetami. Dyskutowano też na temat czy Jerzy Ficowski dobrze tłumaczył wiersze poetki na język polski, skoro języka Romów nauczył się od niej i jak się nim posługiwał, często poprawiała mu błędy.
Tematem dalszej rozmowy były intencje wymienionych wyżej panów poetów. Czy kierowała nimi osobista chęć poznania życia w taborach i niesienia pomocy, czy byli narzędziem w rękach reżimu, które pomagało ucywilizować tę nację. Narzędziem w ich rękach stała się natomiast Papusza, którą postawili pod ścianą. Z jednej strony sława, zachwyty, zapomogi ze Związku Pisarzy, płatne spotkania autorskie. Z drugiej: zamieszkanie w bloku i namawianie współplemieńców do tego samego. W końcu wykluczenie, gdyż padło podejrzenie o zdradzenie panom poetom tajemnic plemiennych. Rozmowa potoczyła się też w kierunku czy stereotypy związane z Cyganami, że lekkoduchy, oszuści i złodzieje dotyczyły poetki. Stwierdzono, że była taką samą Cyganką jak inne: wróżyła, kradła kury; jako kilkuletnia dziewczynka potrafiła ukręcić kurze łeb.
Padło pytanie jaka wśród Cyganów panuje wiara. Okazało się, że w zależności skąd się wywodzą są katolikami lub prawosławnymi. Łączą wiarę i gusła, co jest budulcem ich tradycji, wg których np. kobieta od pasa w dół jest nieczysta i postronnym nie wiadomo, w jaki sposób mężczyzna oczyszcza się po kontakcie cielesnym z nieczystą.
Innym elementem odwiecznej tradycji jest kult konia. Zjeść konia, to tak jak zjeść człowieka. A w czasach wojen i prześladowań zdarzało się. Wśród Cyganów, podobnie jak wśród innych ludów nomadycznych koń jest święty. Najpierw jeść dostaje koń, potem ojciec rodziny, a na końcu dzieci. Ale ,,odmłodzenie” i sprzedanie konia jakiemuś ,,gadzio” nie jest problemem, choć nieznane są przyszłe losy zwierzęcia.
Poruszono też problem hierarchii społecznej wśród Cyganów – Na czele ich stoi król. Wokół niego skupiona jest grupa najbogatsza, która dobrowolnie prowadzi osiadły tryb życia, mieszka w różnych europejskich miastach , w ,,gargamelowych” pałacach. Biedna część populacji, wprowadzona przed laty do ciasnych mieszkań w blokach, do tej pory często sobie nie radzi z rzeczywistością.
Klubowicze zastanawiali się też nad tym, czy w takich warunkach ich kultura przetrwa. Dziś już nie ma na ulicach miast Cyganek chodzących po domach i zaczepiających przechodniów z propozycją powróżenia. Padło stwierdzenie, że mają na to niewielkie szanse. Cyganie to naród bez pamięci. Nie mają swojego miejsca i przestrzeni życiowej. Pamięć by ich zabiła.
Niemal każdy z klubowiczów miał jakiś kontakt z Cyganami. Z ich wypowiedzi wynikało, że nie byli oni źle traktowani przez tubylców. Bywało, że cała wieś chodziła wieczorami do taborów, by wspólnie posłuchać muzyki i potańczyć.
Ktoś wspomniał o filmie Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego z zapierającymi dech w piersiach czarno-białymi zdjęciami. Filmie, który Bartosz Staszczyszyn na portalu culture.pl opisał tak: Krauzowie pokazują społeczność przedwojennych Cyganów, rzeczywistość taborów i przedwojennych żydowskich miasteczek. Z wrażliwością przyglądają się temu światu. „Papusza” to nie etnograficzna pocztówka, lecz requiem. Film Krauzów jest dla Cyganów tym, czym dla polskich Żydów była „Austeria” Jerzego Kawalerowicza – zapisem świata, który uległ zagładzie i który nigdy już nie powróci. Gdy po wojnie komunistyczne władze zmusiły Romów do osiedlania się w jednym miejscu, tradycyjne tabory zniknęły, stając się wspomnieniem dawnej wolności. Na kinowym ekranie ożywają raz jeszcze..
Uznano, że film jest świetnie zrobiony i piękny. Ma się jednak nijak do książki, a według samego Don Wasyla - nijak do rzeczywistości.
 
 „Moja piosenka to jest cicha łza…”
 
 Czytając książkę o Papuszy pióra Angeliki Kuźniak od początku do końca tej zbeletryzowanej biografii takie właśnie miałam wrażenie… Od „cichej łzy” za Dyźkiem zaczynają się wspomnienia Papuszy i „cichą łzą” za nią samą żegna się książka z czytelnikiem. Czytelnikiem, czyli mną w tym przypadku - „gadzio”, który przeżył ciekawe spotkanie z cygańskim światem, cygańskimi tajemnicami o zwyczajach, przesądach i cygańskich symbolach, zaklęciach… A przede wszystkim spotkanie ze zwykłą Bronisławą Wajs i niezwykłą Papuszą…Lalką…
Rzecz o Papuszy ułożyła autorka w ciekawy i niebanalny sposób: „Zdjęłam z głowy czarne, bo to już rok, jak umarł. W domu umirał, pod pierzyną, na dużej poduszce” – tak zaczynają się wspomnienia samej Wajs. Proste, zwyczajne, czasem ostre, wręcz brutalne, dotykające całej fizjologii życia. Pomiędzy znajdzie się korespondencja Papuszy z „Braciszkiem Sownakuno” Jerzym Ficowskim czy „Wielce Szanownym Panem”, jakim był dla niej Julian Tuwim. Tę rzetelną, choć samą w sobie poetycką biografię, przetykają dokumenty państwowe w sprawie politycznej sytuacji kwestii romskiej. No i wreszcie są te wiersze… gila z głowy leśnej dziewczyny… Gila, które już od kołyski zdeterminowały życie dziewczyny urodzonej gdzieś…”w mazurskich górach w Polsce”, urodzonej kiedyś…”o lata pytać nie warto”…
Nie wiedziała Bronisława, co to jest poezja… Nie przypuszczała i do końca życia przypuszczać nie będzie, że to ona mogła być poetką… Wyszła dwa razy za mąż, żyła bardziej lub mniej szczęśliwie w cygańskim taborze. Chodziła do wsi naiwnym gadźom powróżyć i w razie sposobności ukryć kurkę „stworzenie boże” w złodziejskich kieszeniach przemyślnej spódnicy Cyganichy. Przeżyła takie dni, że prosiła: „Boże, zmień moje życie z psem”, bo to jej się widziało więcej warte. Gehenna wojny… Przysposobiła chłopca, który był całym jej światem…Do końca życia… Tarzaniu…
Nie myślała Papusza o poezji. Tylko jej w głowie same gila grały i śpiewały. Ona tylko głośno mówiła to, co dźwięczało w głowie ciemnej, przez las wykołysanej dziewczyny. I dobrze było…
Aż zapragnęła ta głowa nauki. Nauki czytania… I zaczęło się szczęście i zaczął się dramat… Falorykta! I choroba, osamotnienie, ubóstwo, choć to bolało najmniej…
I odejście najbliższych… Dyźka, Jerżego i to najboleśniejsze, Tarzania… „Cicha łza” zawieszona w oknie, przez które do końca życia wypatrywała jego widoku.
            Takie było życie tej, która „w lesie jak złoty krzak wyrosła, w namiocie cygańskim, co miał prawdziwka postać”, tej, co nas zachwycała „Oj, jak pięknie w niebo patrzeć wciąż od nowa i bławaty jego różne w sercu chować”…
            Książka Angeliki Kuźniak uderza w takie struny, że chce się w gila romane Papuszakre szerestyr uthody jeszcze bardziej wniknąć, zanurzyć i przeżywać prosty świat widziany oczami dziewczyny, która w liściach dębu złote kolczyki widziała. Do końca życia…
 
Alicja Drapała 
 
 
Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: