W dniu 28 maja 2015 roku odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Uczestniczyło w nim 11 osób. Omawiana była książka Grażyny Jagielskiej ,, Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku”. Większości klubowiczów się podobała. Zdecydowanie odmienne zdanie wyraziły dwie osoby. Dyskusja toczyła się prawie cały czas wokół wątku żołnierzy wracających z misji. Ten temat był najbardziej intrygujący. Oto kilka wypowiedzi:
- Książka mi się bardzo podobała. Tematyka mi bliska: psychologia, psychoterapia. Granica między normalnością a nienormalnością jest raczej płynna. Mówię o weteranach. Jeśli wychodzą z wojny ,,normalni’’, znaczy że są ,,nienormalni’’. Po takich przeżyciach nie da się funkcjonować ,,normalnie’’. O tych problemach mało mówi się w mediach. Gdyby przyszłym wyjeżdżającym na misje pokazano drastyczne zdjęcia, część na pewno by zrezygnowała.
- misja to zafałszowana nazwa. Trzeba mówić wprost: to jest wojna
- powszechna opinia żołnierze na misje idą dla pieniędzy.
- Bardzo dużo osób wraca okaleczonych. Do niedawna nie było żadnej pomocy ze strony armii, nie było nawet chęci pomocy. Pojęcie stresu urazowego było dla armii skandalem. Wyższy oficer w rozmowie z dziennikarzem był zdziwiony pytaniem czy w wojsku są psycholodzy. Misje to nie wojsko, to konkretna ekipa, w której udział jest dobrowolny. Czy uczestników misji bada się pod względem psychologicznym? Nie. Powinni być badani przed wyjazdem. Z drugiej strony: mamy armię zawodową. Żołnierze powinni być odporni psychicznie. Jeśli mamy takich, co lądują u czubów, to cóż to za armia. Przed przyjęciem do wojska kandydaci przechodzą różne testy. Czy testy psychologiczne też?
-Powinni być odrzucani psychopaci i zbyt wrażliwi. Wojna wyzwala instynkty. Żaden człowiek do końca nie wie jak się zachowa w sytuacji ekstremalnej.
- W Stanach problem weteranów z Wietnamu został przegadany. Powstało wiele książek i filmów. Ofiary kolejnych wojen były traktowane znacznie lepiej. U nas się o tym nie mówi. Nie wyciągamy wniosków z doświadczeń innych.
- Są na misjach przypadki patologiczne. Z rozwalonych rosomaków żołnierze wyciągają fragmenty ludzkich ciał. Robią zdjęcia i pokazują sobie nawzajem. Żyją tym. Przyzwyczajają się. Tam się nic nie dzieje . Wszystko wychodzi w Polsce. Nie chcą opowiadać. Twierdzą, że słuchający nie zrozumieją.
- Autorka nie brała udziału w wojnie. Ona żyła w ciągłym lęku o męża. Wcześniej z nim wyjeżdżała. Może podczas tych wyjazdów widziała coś strasznego.
- Jagielska opisuje swoich współtowarzyszy niedoli. Postać pani Stasi, która nigdy się nie otworzyła. Jezusek – altruista, który oddał wszystko, co dla niego najważniejsze. Przykład krańcowy. Człowiek musi mieć w sobie pewną dozę egoizmu. Skrajny altruista, podobnie jak egoista jest chory.
Dwójce klubowiczów książka zdecydowanie się nie podobała. Twierdzili, ze postacie są płytkie, zbanalizowane. Zadziałało nazwisko. Gdyby nie fakt, ze autorka jest żona znanego korespondenta wojennego, książki by nikt nie wydał. Jagielska poszła na łatwiznę.