Stronę odwiedzono:
26855018 razy
W spotkaniu DKK w dniu 3.09.2015 roku uczestniczyło 10 osób. Omawiana była książka Małgorzaty Szejnert zatytułowana ,,Usypać góry. Historie z Polesia’’. Dyskusje rozpoczął moderator, mówiąc że jest to druga omawiana na spotkaniach książka o kresach. Przypomniał, że pierwszą z nich była ,,Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian’’ Ziemowita Szczerka. Zapytał klubowiczów czy widzą podobieństwa. Odpowiedzi były zgodne. Książki trudno porównywać, z różnych względów. Łączy je jedynie fakt, że tereny opisywane przez oboje autorów należały kiedyś do Polski. Były to tak zwane kresy.
Tu padła wypowiedź, że rzeczą wręcz paskudną było nazwanie, które się rozpowszechniło i stało normą, wschodnich rubieży kresami. Kresy to coś innego niż ziemie położone w centrum czy na zachodzie, coś zacofanego, a więc gorszego.
Tymczasem ludzie zamieszkujący opisywane przez Szejnert tereny: Poleszucy oraz żyjący obok nich Polacy, Białorusini, Litwini i Żydzi potrafili tworzyć z niczego. Ich dorobek zbudowany na bazie pozytywizmu został zniweczony podczas I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej, odbudowany i zniszczony po raz drugi w 1939 r.
Autorka koncentruje się na ludziach. Opisuje świat, którego już nie ma, świat w którym było miejsce dla panów, chłopów, przemysłowców, kupców, duchownych. Wszyscy oni tworzyli rzeczywistość, w której wszystko miało swój czasem ukryty sens. Skrajna bieda funkcjonowała obok wielkiego bogactwa i przepychu.
Jeden z klubowiczów powiedział, że po przeczytaniu książki poczuł żal, że tego świata już nie ma. Powiedział też, że czytał z zapartym tchem o rzeczach, o których nie miał pojęcia. Stwierdził, że jest bardzo dobrze napisana. Widać dziennikarską uczciwość. Rzetelność w zbieraniu informacji. Autorka mogłaby stanąć w szranki z tuzami reportażu z zachodu Europy.
Nazywana jest cesarzową polskiego reportażu. O Polesiu miał napisać Kapuściński, który pochodził z Pińska, wychował się w tamtej rzeczywistości. Nie zdążył. Gdyby on napisał, ona pewnie by nie napisała. Wygląda na to, że spłaciła mu dług.
Ciekawe zdanie wyraziła klubowiczka, która stwierdziła, że zawiłe opisy skąd autorka zdobywała informacje i w jaki sposób je potwierdzała zamazują meritum. Niepotrzebne dygresje utrudniają czytanie.
Głos polemiczny na temat wyjaśnień skąd miała informacje: umieszczała je z rozmysłem. Dla zatrzymania pamięci. Styl gawędy szlacheckiej przypomina książki Barbary Wachowicz. Opowieść się snuje powoli i ma się tak snuć i snuć...
Zabrakło typowego dla pisarstwa o kresach żalu za utraconymi ziemiami. Szejnert nie żałuje. Nie ma ani cienia nostalgii. Przedstawia fakty. Zachwyca się ludźmi. Ich kreatywnością, otwartością. Nie używa określenia ,,Polesia czar’’, który jest tytułem śpiewanej w polskich szkołach pieśni. To ,,nieużywanie’’ stało się wartością
Wśród bohaterów intrygującą postacią jest Napoleon Orda, rysownik i kompozytor.
Co takiego jest w Polesiu, że interesuje się nim wyemancypowana Amerykanka- podróżniczka . Wiążą się z nim wyjątkowi ludzie z odległych stron: brytyjski generał, carski fotograf.