Stronę odwiedzono:
26848772 razy
Wypożyczalni Głównej WiMBP w Rzeszowie odbyło się drugie spotkanie DKK. Tym razem w ręce klubowiczek trafiła książka „Najgorszy człowiek na świecie” autorstwa Małgorzaty Halber. Książka, którą trudno nazwać i sklasyfikować i jednocześnie trudno określić kilkoma słowami, bo rozmowa o niej przypominała dyskusję bez końca i z wieloma wątkami pobocznymi. Ta książka, to jest "cegła w łeb". Można by dodać tu jeszcze jakieś krwiste przekleństwo, które dosadniej mówiąc byłoby w stanie szczerze określić jej kaliber i moc. To jest PETARDA, jakby powiedział ks. Jan Kaczkowski. To jest COŚ, co zmienia umysł, ducha, ciało i całe ludzkie wnętrzności. Bo magluje wszystko - człowieka z zewnątrz, a potem miętosi i analizuje to, co jest w środku, a co jest tak na prawdę prawdziwe i szczere. Nosimy kalki, które wymieniamy wedle tego z kim i gdzie jesteśmy, a te kalki nas zasłaniają i chronią. To nasz parawan asekuracyjny. Lecz prawda o nas tkwi w środku i tylko tu jesteśmy prawdziwi. Tam siedzi często mała księżniczka wystraszona ogromem świata i nawałem obowiązków, która boi się wyjść spod kołdry i która boi się mówić co chce i co czuje, bo to jest niewłaściwe. I tak zaczyna się nałóg. Gdy ten rozdźwięk między nami-dwoma stanowi dwa bieguny położone na dwóch dalekich... dalekich krańcach. I sięgamy po znieczulacz, który zsynchronizuje te osoby i zniweluje dysonans. Bo każdy nałóg ma zawsze ten sam początek, różne są tylko środki zapobiegające. Krystyna sięgnęła po alkohol i marihuanę. "Jestem alkoholiczką" - to metka na całe życie. „Najgorszy człowiek na świecie” to niebywała książka, której czytanie BOLI do żywego. Czytasz i między zdaniami wiesz, że to jest i o tobie. Tytułowa Krystyna wywleka wszystko na stół i analizuje, a te analizy to i ja i ty i każdy z nas. Bebechy leżą, a my nad nimi pochyleni odsuwamy zło od dobra, skażenie od czystości i jedziemy, kawałek po kawałku. I sporo tej roboty, co? Krystyna mówi naszymi ustami, rozjaśnia nasze czarne głowy i pokazuje na nas palcem. Bo to ona jest poza nawiasem (według niej samej) ale czy aby ona jedna? Podczas rozmowy o tej książce szukałyśmy podobieństw do Krysi. Czy to, co robimy jest dobre, czy może jest chore? Czy mamy nałogi, o których nigdy w tej kategorii nie myślałyśmy? Czy jesteśmy uzależnione? Bo książka pisana przez 6 lat to tak naprawdę historia wychodzenia z nałogu alkoholowego (i nie tylko). To jest "spowiedź" bez końca, a spowiadająca nie czeka na rozgrzeszenie. Nie czeka na pokutę. Chce komuś powiedzieć o tym, co przeżyła, przez co przeszła i dokąd PRÓBUJE iść teraz. Z różnym skutkiem, ale w końcu czy człowiek nie jest puchem marnym, który walczy z wiatrem i z samym sobą? I jak jednogłośnie przyznałyśmy, tej książki nie da się przeczytać w ciągu (ot) jednego dnia, bo swoim tematem i ciężarem i tematyką przygniata. Dusza waży tonę, głowę wypełniają głazy, a serce spowalnia... A co gorsza, na długo po zakończeniu czytania wiele słów, momentów i faktów nadal powraca. Ona żyje w nas. Ale to jest chyba najlepsza rekomendacja.
Agnieszka Kusiak, członkini DKK w Wypożyczalni Głównej