Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Licznik odwiedzin

Stronę odwiedzono:
26855069 razy

Rzeszów - stolica innowacji

Kultura w Rzeszowie

Pogoda

ZOBACZ TAKŻE:

 

Współpraca z

Współpraca z

 

 

 

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Współpraca z

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

Współpraca z

Współpraca zwww

ZAKUP NOWOŚCI

 

 


Zakup nowości wydawniczych w 2019 r. realizowany jest ze środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa

Współpraca z

SBP

DKK

Logowanie do SOWA2

 

Przeszłość w pamiątkach ukryta

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

System informacji prawnej Legalis

Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich

Zapytaj bibliotekarza

 

DKK w Haczowie

Małgorzata Szumska: "Zielona sukienka"

17-05-2016

 Dnia 29.04.2016, odbyło się kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Tym razem spotkaliśmy się w Filii Gminnej Biblioteki Publicznej w Haczowie, a mianowicie w Bibliotece Publicznej w Jabłonicy Polskiej. Przedmiotem dyskusji była książka Małgorzaty Szumskiej pt. „ Zielona sukienka”. Dyskusja była nie tyle burzliwa, co nacechowana dużymi emocjami, przeplatana nutką tkliwych wspomnień. Nic w tym dziwnego, ponieważ tematem powieści jest historia opowiedziana przez młodą kobietę, która wyrusza w sentymentalną podróż wiodącą ścieżkami wcześniej przebytymi przez jej dziadków. Docelowym miejscem podróży jest bezkresna Syberia, kryjąca w sobie bolesne, często niezapomniane historie niejednej polskiej rodziny. W odszukaniu byłego miejsca zamieszkania babci pomaga jej koleżanka Anna, którą odnalazła przez Internet. Poszukiwana przez nią wieś nosi nazwę Mokrusza. Bohaterka wyprawy tak wspomina podróż koleją transsyberyjską: „7 dni w wagonie, gdzie nikt się nie myje, nie można otwierać okien”, zaniedbane gospodarstwa i budynki mieszkalne, samogon jako nieodłączny towarzysz rozmowy, dzika roślinność. Ta charakterystyczna sceneria robi na nas wrażenie, jakby czas dla tamtejszych mieszkańców zatrzymał się. W spotkaniu uczestniczyła pani, która kilka lat temu również wędrowała w tamte strony, odwiedzając miejsca bliskie sercu jej najbliższych członków rodziny. Przyznała nam rację, że rzeczywiście dla tamtejszej ludności czas stanął w miejscu, ale należy przy tym zrozumieć, że ich mentalność, kultura i historia znacznie odbiegają od naszych oczekiwań. W czasie dyskusji padały stwierdzenia, że autorka książki, młoda kobieta, wyruszająca sama w daleką drogę musiała wykazać się nie lada odwagą. Przyznam szczerze, że dopiero po zakończonej dyskusji zadałam sobie pytanie, a właściwie dlaczego? Przecież mamy XXI wiek, dostęp do wszelkich cudów techniki i żyjemy w czasach pokoju. Jednak mnie jako przeciętnego odbiorcę tegoż tekstu, najbardziej poruszyły słowa wypowiedziane przez jednego z bohaterów książki, a mianowicie: „ u nas stajnia to stan umysłu”. Pisarka przeplata osobiste refleksje relacjami ze spotkań z byłymi przyjaciółmi dziadków. Zauważa, że gospodarze obecnego miejsca zamieszkania są bardzo otwarci, gościnni, skorzy do wspomnień, a ona sama, jest tym miejscem zauroczona. Dodaje, że o tej wyprawie marzyła od zawsze, jakby ją wyśniła i wyssała z mlekiem matki. Szokującym może być dla nas to odczucie, gdyż jej rodzinna zaznała ogromnych cierpień, które przysporzyła jej wojna, zesłania, katorżnicza praca w obozie jenieckim, w tzw. Karłagach. Janka, babcia Małgorzaty pracowała pięc lat w szpitalu, jako salowa, nie będąc z zawodu pielęgniarką, nie mając pojęcia o medycynie opiekowała się rannymi, pomagała przy operacjach i zajmowała się chorymi. Zaprzyjaźniła się z miejscową ludnością Mokruszy, nauczyła się języka rosyjskiego, co znacznie ułatwiało jej życie. Dziadek Staszek został zesłany w głąb ZSSR na 25 lat ciężkich robót. Po półtorej roku pobytu babcia Janka, dostaje list od swojego męża, z którego treści wynika, że pozostaje on w więzieniu w Kazachstanie, ale o złym traktowaniu nie ma ani słowa, ponieważ, trzeba było wtenczas pisać, że wszystko jest w porządku, jak sama wspomina w późniejszych latach. Sytuacja wielu rodzin, żyjących wówczas na terenie byłego ZSRR, poprawia się po śmierci Stalina. Na tę wiadomość Janka reaguje bez większych emocji. Jest w stanie powiedzieć tylko: „To chyba dobry dzień.” Po jakimś czasie dostaje informację, że sytuacja u Staszka jest znacznie lepsza. Mniej katują, dają lepsze jedzenie, a co najważniejsze pozwalają na odwiedziny. Janka bez chwili zastanowienia udaje się na spotkanie ze swoim mężem. Ten wręcza jej materiał na sukienkę w kolorze zielonym, utkany w delikatne polne kwiaty. Wymarzona sukienka zasłużyła tym samym na miano sukienki tytułowej utworu. Jedna z czytelniczek dodała, że kolor zielony to symbol nadziei i może właśnie, dlatego ten kolor podobał się Jance najbardziej. Na pierwszym planie okładki widzimy również czerwony czajnik, czy to symbol gościnności, ogniska domowego, za którym tęsknili bohaterowie opowieści? Być może, ale dlaczego kolor czerwony? Zapewne to rodzinna pamiątka i symbol miłości. Temat rosyjskiej gościnności budzi w nas skrajne odczucia, gdyż jak tu pogodzić morze wylanych łez, czas życiowej udręki tak wielu Polaków, o których jeden bohater wypowiada się w książce z nieskrywaną pogardą „wy polaczki katoliki „ z dzisiejszym ,suto zastawionym stołem i obowiązkowo zakrapianym posiłkiem. To tylko subiektywne odczucia nielicznych, ale zarazem tak bardzo bliskie naszemu pokoleniu. Wracając do opisywanej historii należy wspomnieć, że wnuczka nie poprzestaje na tym etapie poszukiwań. Z miejscowości Mokrusza, udaje się w podróż śladami swojego dziadka do Kazachstanu. Anna, z którą zaprzyjaźniła się w Petersburgu, pomogła jej wynająć pokój. Właścicielami byli Tatarzy. Miała nadzieję, że tym razem ominie ją rosyjska gościnność, ale okazało się, że dzień znów zakończył się upojnie. W Kazachstanie Szumska poznała młodego Francuza. Razem zwiedzili miasto. Pojechali obejrzeć kopalnie, ale ze względu na to, że są dalej aktywne, wejście tam było niemożliwe. Dowiedzieli się, że w miejscowości Dolinka, znajduje się karłag, do którego kiedyś każdy z więźniów musiał się udać, by podpisać dokumenty. Na ścianach wisiały zdjęcia wszystkich więźniów zesłanych w tamtych czasach na Syberię. Szumska podejmuje próbę odnalezienia wszystkich dokumentów swojego dziadka, życzyła sobie, bowiem uczcić jego pamięć, ale jej nadzieje okazały się płonne. Zakończenie opowieści jest optymistyczne, ponieważ dowiadujemy się, że Janka i Staszek, po wyjściu z niewoli znów zamieszkali razem. Przeżyli wspólnie 56 lat, nigdy nie wątpiąc w siebie, ani w siłę miłości, której nie było w stanie złamać nawet najcięższe w dziejach ludzkości zniewolenie umysłu. Ich postawa jest godna podziwu i naśladowania, ponieważ pokazali, że nie są pamiętliwi, nie zgorzknieli i przekazali dzieciom świadectwo pięknego, szlachetnego życia. Jak to zwykle bywa przy tego rodzaju przemyśleniach, rodzą się w duszy człowieka nostalgiczne uczucia. Nie sposób tutaj pominąć osobistych wspomnień i wyrazić potrzebę pochylenia nad tymi, którzy oddali życie w obronie Naszej Ojczyzny. Zupełnie niedawno przecież obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, dlatego przywoływaliśmy na pamięć sylwetki naszych lokalnych patriotów. Jedna z pań wspominała nieżyjącego już przyjaciela rodziny, jego niezwykle bogatą osobowość a jednak skromną i delikatną osobę Jego piękno duchowe budziło w niej uczucie świętej zazdrości, ponieważ mimo tragicznych przeżyć zachował i przekazał depozyt niezachwianej wiary. Aż się prosi na nowo przyjąć i wprowadzić w życie szczytne ideały i chwalebne hasła: Bóg, Honor, Ojczyzna. Wiedzione ciągle żywym nurtem historycznym, cytowałyśmy wybrane fragmenty poezji narodowej, czytałyśmy wspomnienia i ciekawe fragmenty książek o podobnej problematyce, w tym wybrane homilie ks. Władysława Gurgacza, wygłoszone w latach przedwojennych, niejako proroczych, bo oto ten niezłomny kapłan przewidział, że kiedyś przyjdzie mu zginąć śmiercią męczeńską w obronie silnych konstrukcji moralnych, oraz wskazać na ich potęgę jako drogowskazy dla zachowania tożsamości narodowej. Niechaj te słowa młodego kapłana o duszy poety posłużą nam, jako wstęp do rozważań o minionych latach i niech będą podziękowaniem dla wszystkich, którzy skrywają w sercu bolesne wspomnienia: „ Stań sobie przy oknie wieczorem i wpatruj się w gwiaździste niebo…Tam Ojczyzna, tam Ojciec – a tu, smutny padół płaczu…Na niebie gwiazdy pogasną, przesuwa się powoli blady księżyc i znów pomyśl: - ile zmian zaszło od chwili, kiedy prawica Najwyższego zapaliła te gwiazdy? Ile twarzy zwracało się ku nim?...Patrzyły na nie minione pokolenia, których żaden historyk nigdy nie odkryje w grobowcu zapomnienia. Patrzyli twoi przodkowie, rodzice – i Ty na nie spoglądałeś w dzieciństwie, w rozkwicie młodości, w te noce, kiedy oparty o karabin mówiłeś swoje trzy zdrowaśki albo marzyłeś o szczęściu…Niebo rysuje złote szlaki spadających gwiazd – to właśnie marzenia o szczęściu i potędze, które się nigdy nie sprawdziły…. Miało być bez zbędnego patosu, ale ….

Grażyna Serafin

Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: