Stronę odwiedzono:
26851509 razy
Dworcowa madonna – portret Zofii Stryjeńskiej
Na spotkaniu DKK Liberatorium Miejskiej Biblioteki Publicznej w Jaśle 17 października br. rozmawialiśmy o książce Angeliki Kuźniak „Stryjeńska: diabli nadali”. Kontrowersyjna malarka i ilustratorka, chora na późno zdiagnozowaną schizofrenię, to postać wielowymiarowa, niebanalna o wielkim temperamencie twórczym.
Filigranowa z burzą czarnych włosów i rogatą duszą była nieuporządkowana i chaotyczna, niezbyt powściągliwa emocjonalnie – zauważa Stanisława Czernik.
Rozdarta i niezdecydowana w życiu, natomiast w sztuce bardzo konsekwentna – uzupełnia Tadeusz Hołosyniuk.
Najbardziej podoba mi się mądrość życiowa Stryjeńskiej wyrażona w zdaniu: „Pierwsze trzydzieści lat zużywa człowiek na dojrzewanie i strzelanie „byków”, a drugie trzydzieści na łatanie, zalepianie, naprawianie (…) tychże błędów” - powiedziała Teresa Furmanek-Wnęk.
Język polskiej malarki jest bardzo soczysty, pełen swoistego humoru, czasem rubaszny – uważa Maria Kantor.
Przez wnuczkę Martine nazwana dworcową madonną, która cały czas jest w podróży. W jej życiu trwał nieustanny konflikt kobieta - artystka, kobieta - matka. Ta opozycja powodowała permanentną amplitudę sprzecznych uczuć. Wobec tego, fenomenem zdaje się być fakt, że przy takim trybie życia udało jej się zachować więzy wielkiej zażyłości z dziećmi. Obdarzona niezwykłą wyobraźnią i talentem, znakomita kolorystka, stworzyła mitologię słowiańską, czerpiąc z kultury ludowej. Jej projekty do dzisiaj są rozpoznawalne i stanowią nieprzebrane źródło inspiracji.
Angelika Kuźniak ”Stryjeńska: diabli nadali”
Dzięki książce Angeliki Kuźniak możemy poznać życie jednej z bardzo oryginalnych polskich malarek, Zofii Stryjeńskiej. Książka jest mi bardzo bliska, ponieważ Zofia Stryjeńska, urodziła się w 1891 r. w Krakowie i tutaj weszła w środowisko cyganerii krakowskiej i zakopiańskiej. Miałam szczęście obejrzeć w 2008 r. w krakowskim Muzeum Narodowym, pierwszą po r. 1945 monograficzną prezentację prac artystki. Część jej obrazów jest zdeponowana w Muzeum w Tarnowie i tam można je obejrzeć. Dzięki ogromnej pracy A. Kuźniak możemy poznać jak wyglądało jej prawdziwe życie. Zofia Stryjeńska miała dziwny charakter, który odpychał od niej ludzi, nawet tych, którzy byli dla niej życzliwi. Była bardzo rozrzutna i każdy zarobiony grosz szybko wydawała, co powodowało, że przez całe życie miała długi. Ogromna szkoda, że po zakończeniu II wojny światowej, nie chcąc żyć w komunizmie, wyemigrowała z Polski. Chorowała na schizofrenię, która powodowała jej dziwne zachowania. Miała ze swoim pierwszym mężem, Karolem Stryjeńskim, troje dzieci: córkę - Magdalenę i bliźniaki Jacka i Jasia. Pisała do nich serdeczne i ciepłe listy, ale nie chciała się z nimi spotykać. Święta Bożego Narodzenia spędzała w samotności. Zawsze wysyłała kartki z życzeniami i kupowała wszystkim prezenty za ostatnie pieniądze. Z ludźmi rozmawiała językiem literackim, ale w jej zapiskach, które prowadziła całe życie jej język był zaśmiecony takimi powiedzeniami jak: diabli wzięli, Mój miły... Niech diabli biorą wszystko!, Diabli nadali z tym wyjazdem…, Problemów mnoży się, psiakrew, jak chwastów pod płotem. Pod pseudonimem „Profesor Hillar” napisała książkę „Elementarna forma życia towarzyskiego”. Była to etykieta kulturalnego zachowania. Zalecała w niej, aby opanować gniew gdy człowieka diabli biorą. Pod koniec życia nie rozmawiała już z nikim, a w liście do swego syna Jacka przekazała takie słowa, które są cały czas aktualne: Trzeba mówić na ogół umiarkowanie, nie trzepać jak młyn, co ślina na język przyniesie, lecz mówić z pewną premedytacją w myśl przysłowia: głupi mówi, co wie - mądry wie, co mówi.
Maria Kantor DKK Liberatorium MBP w Jaśle