Stronę odwiedzono:
26845407 razy
JESTEŚ WIDZEM CZY GRACZEM?
Vee obraca się w gronie popularnych znajomych, ale ona zawsze jest za kulisami, jej nikt nie dostrzega. Wieczne życie w cieniu swoich przyjaciół, bycie niewidzialną. Czy te uczucia są w stanie przezwyciężyć zdrowy rozsądek? Vee trafia na grę NERVE, która polega na wykonaniu danego wyzwania w zamian za nagrodę lub śledzenie danego gracza. Zmagania uczestników śledzi cały świat.
Pytanie jest tylko jedno: JESTEŚ WIDZEM CZY GRACZEM? Z Ianem u boku wszystko wydaje się prostsze. Ale czy na pewno? Z pozoru nieszkodliwa, ale ekscytująca zabawa przeradza się w ogromnie niebezpieczną grę, w której stawką może być wszystko. Całkowita inwigilacja, wszystkie twoje sekrety mogą wyjść na wierzch. Czy warto poświęcić siebie dla pieniędzy, sławy lub pary najnowszych butów? Sami możecie się o tym przekonać, czytając książkę!
Na czwartkowym spotkaniu MDKK stoczyła się emocjonująca dyskusja na temat książki pt. NERVE.Zdania na ten temat były podzielone. Dla jednych była dosyć ekscytująca, dla innych nudna. Dla niektórych książka była trudna nawet tylko do przeczytania.
Opowieść autorstwa Jeanne Ryan – NERVE to nowe spojrzenie na popularne w mediach programy typu reality show. Czy jedynie dla rozrywki jesteśmy w stanie zrobić wszystko? Na to pytanie musimy sobie odpowiedzieć sami.
Ciekawy pomysł, gorzej z realizacją – ponadto nie trzyma w napięciu. – mówi Michalina
Jak dla mnie książka została dobrze napisana, a pomysł był dosyć ciekawy, ale trochę abstrakcyjny, ponieważ tego typu reality show było zbyt bardzo zdane na siebie. Natomiast prawdopodobieństwo śmierci któregoś z uczestników na pewno byłoby karalne. W treści można dostrzec poruszenie pewnego problemu. W jakim stopniu jesteśmy niewolnikami mediów społecznościowych, które tak naprawdę wiedzą o nas wszystko? Książka jest lekka, ale zrozumienie jej sensu zależy od podejścia do sprawy i sposobu patrzenia na świat.
NERVE pozostawiło wiele pytań, na które chciałybyśmy poznać odpowiedź. Uważam, że warto sięgnąć po tą książkę.
Martyna, MDKK w Lubeni