Stronę odwiedzono:
26846852 razy
Nie dla każdego gimnazjalisty czy ucznia ze starszych klas szkoły podstawowej życie jest jasne i proste. Czasem stawia przed młodym człowiekiem całkiem dorosłe problemy, zupełnie jakby dojrzewanie samo w sobie było mało stresujące. Wydawać by się mogło, że skoro komuś rozsypała się rodzina, musiał rozstać się ze swoimi najbliższymi, zmienić miejsce zamieszkania, a co za tym idzie także szkołę i znajomych, to przynajmniej ci ostatni nie powinni dokładać takiej osobie zmartwień. Ale od czegóż byłyby wówczas tytułowe „zołzunie”? Jeszcze nie dorosłe „zołzy”, jednak całkiem zaawansowane na drodze do stania się nimi w pełni. Jak zwykle u Marty Fox powieść rozwija się w kierunku happy-endu, pokazując jak można wybrnąć z takiej niewesołej sytuacji. I tylko szkoda, że nie istnieją żadne ziółka dobre na to, aby się komuś „oczy otworzyły” i żeby można było na pierwszy rzut oka poznać, kto jest naprawdę zołzunią, a kto tylko stroszy swoje kolce na pokaz.
E. Korczyńska, B. Wójcik