Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Rzeszów - stolica innowacji

Kultura w Rzeszowie

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

SBP

DKK

Przeszłość w pamiątkach ukryta

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

System informacji prawnej Legalis

Zapytaj bibliotekarza

DKK w Jaśle

Maria Stauber „Musisz tam wrócić : historia przyjaźni Lusi Gelmont i Zuzanny Ginczanki”

28-08-2020

Zuzanna Ginczanka – najzdolniejsza poetka dwudziestolecia

 

W ciepłe sierpniowe popołudnie w DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle rozmawialiśmy o odczytanej na nowo poezji Zuzanny Ginczanki, na podstawie książki Marii Stauber „Musisz tam wrócić: historia przyjaźni Lusi Gelmont i Zuzanny Ginczanki”.

Książkę odebrałam jako hołd pisarki dla ludzi pochodzenia żydowskiego, którym przyszło żyć w strasznych czasach terroru i zagłady, jaką była II wojna światowa. Najeźdźcy niemieccy byli bezwzględni dla ludności podbitych narodów, ale szczególnie Żydów traktowano jako „persona non grata” – mówiła Barbara Tora.

Ginczanka miała świadomość swojego potencjału. Doceniano w jej twórczości niezwykłą oryginalność języka. Uczestniczyła w życiu literackim skamandrytów. Przyjaźniła się m. in. z Tuwimem i Gombrowiczem. W celnych satyrach sprzeciwiała się rosnącemu antysemityzmowi. Podkreślano jej obcość. To bolało, bo czuła się przecież integralną częścią polskiej kultury, inteligentką, polską poetką (…) – czytamy w książce.

W rozmowach towarzyszyła nam książka Jarosława Mikołajewskiego „Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki”. Opowieść Mikołajewskiego jest zbiorem zapisków i listów, będących wyrazem fascynacji, wręcz obsesyjnej pogoni za mitem i legendą tej semickiej piękności. U czytelnika obie książki wywołują efekt ściśniętego gardła – skonstatowała Urszula Wójcik.

 

Spotkanie odbyło się 26 sierpnia 2020 r.

 

 Maria Stauber „Musisz tam wrócić : historia przyjaźni Lusi Gelmont i Zuzanny Ginczanki”.

 

Książkę Marii Stauber odebrałam jako hołd pisarki dla ludzi pochodzenia żydowskiego, którym przyszło żyć w strasznych czasach terroru i zagłady jaką była II wojna światowa. Najeźdźcy niemieccy byli bezwzględni dla ludności podbitych narodów, ale szczególnie Żydów traktowano jako „persona non grata”. Zabrakło dla nich miejsca tam, gdzie do tej pory funkcjonowali. Pragnienie życia cechuje każdą istotę ludzką i sprawia, że człowiek ze wszystkich sił i sposobów stara się przy nim utrzymać. Jednak na bezwzględność i okrucieństwo najeźdźcy niemieckiego nie było mocnych i śmierć była tylko kwestią czasu. W książce jest wiele przykładów na to, jak społeczeństwo pomagało w ratowaniu Żydów. Jednak to wszystko było kroplą w morzu, tym bardziej że osoby które usiłowały pomóc prześladowanym, również ponosiły śmierć. Część ocalonych z zagłady pragnęła żyć intensywnie, aby nadrobić utracone lata. Siłę do takiego działania dawały wspomnienia i świadomość, że sami uniknęli śmierci. Inni znów, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią bliskich, żyli w mrokach życiowego sieroctwa. Ciężko jest żyć mając świadomość tylu straconych ludzi w tak okropnych czasach terroru. Dlatego danie świadectwa prawdzie przez autorkę książki jest podziękowaniem dla losu za to, że żyje i może potomnym przekazać informacje o tym strasznym okresie w dziejach ludzi. Daje nam także wiedzę o istnieniu, tak wspaniale zapowiadającej się, młodej poetki żydowskiej – Zuzannie Ginczance, która również została zamordowana przez Niemców.

 

Barbara Tora DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle

 

Jarosław Mikołajewski  „Cień w cień”

Książka jest połączeniem wiedzy jej autora o poetce Zuzannie Ginczance i świecie, w którym przyszło jej żyć. Napisana w formie reportażu jest relacją z poszukiwań w dotarciu do miejsc i ludzi z nią związanych.

Nie udałoby się tego zrobić, gdyby nie fascynacja osobą poetki, jej niezwykłą urodą oraz napisanymi przez nią wierszami, które poruszają do głębi duszę człowieka. Doskonałe  zrozumienie, że „nie ma rzeczy tylko zmysłowych, tylko uczuciowych, tylko rozumowych”. Wszystko się w człowieku kotłuje, przenika i razem jest spojone. To stwierdzenie stało się podstawą pierwszego tomiku „O Centaurach”, napisanego przez Ginczankę w 1936 r. Właśnie tym tomikiem zaistniała jako poetka. Brała udział w konkursach poetyckich i obracała się w kręgach wybitnych twórców. Pewnie inaczej potoczyłyby się jej losy, jako poetki, gdyby nie czasy w jakich przyszło jej żyć. Już wtedy budziła podziw z racji swej fascynującej urody i dojrzałej poezji, którą można czytać i wciąż na nowo przeżywać. Wywodziła się z rosyjskojęzycznej rodziny żydowskiej. Ojca nie znała, a matka wyszła za mąż za czeskiego inżyniera i zamieszkała z nim w Hiszpanii. Zuzannę wychowywali dziadkowie. Babcia prowadziła aptekę. Ponieważ wybrała do dalszej nauki polskie gimnazjum, przeniosła się z Równego na Wołyniu do Warszawy. To tam miała okazję poznać bohemę warszawską. Była bywalczynią kawiarń, gdzie z racji swej urody stała się gwiazdą. Kiedy zaczęły się bombardowania Warszawy uciekła do Lwowa i tam pracowała w Biurze Uzdrowiskowym. We Lwowie wyszła za mąż za Michała Weinziehera – 17 lat od niej starszego. Małżonkowie prześladowani przez ukraińską policję uciekli do Krakowa w 1942 r. Tam wydała ją gestapowcom Chominowa, dozorczyni domu, w którym Ginczanka znalazła schronienie. Została zabrana do obozu w Płaszowie i tam w 1944 r. rozstrzelana. Miała wtedy 27 lat. I tak pięknie zapowiadający się talent poetycki zniszczyła przeklęta wojna.

 

Barbara Tora  DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle           

                          

Jarosław Mikołajewski „Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki”. Książkę Mikołajewskiego o Zuzannie Ginczance, poetce i pięknej, fascynującej kobiecie, która przedwcześnie stała się cieniem, odczytuję w kontekście pochwały Erosa w „Uczcie” Platona. Jest w „Uczcie” znamienny fragment, kiedy Arystofanes, przywołany do głosu dla wygłoszenia pochwały Erosa, opowiada legendę o ludziach, stworzonych przez bogów, jako istoty androgyniczne, posiadające atrybuty płci męskiej i żeńskiej jednocześnie. W wyniku gniewu bogów zostali za karę przecięci na pół, i odtąd wszyscy ludzie ciągle poszukują w życiu swojej utraconej połowy. Ich życie bowiem przepaja nieustanna tęsknota i pragnienie, ale może ono zostać zaspokojone tylko w wyniku odnalezienia się i złączenia, co nie jest ani łatwe, ani częste. „A jeśli kiedy taki czy jakikolwiek inny człowiek przypadkiem znajdzie swą drugą połowę, wtedy nagle dziwny na nich czar jakiś pada, dziwnie jedno drugiemu zaczyna być bliskie, miłe, kochane, tak że nawet na krótki czas nie chcą się rozdzielać od siebie. I niektórzy życie pędzą tak przy sobie, a nie umieliby nawet powiedzieć, czego jedno chce od drugiego (…). Ich obojga dusze, widocznie, czegoś innego pragną, czego nie umieją w słowa ubrać, i dusza swe pragnienia przeczuwa tylko i odgaduje (…). Miłość jest na imię temu popędowi i dążeniu do uzupełnienia siebie, do całości”. I tym sposobem przejdziemy na wyższy stopień rozumienia i pochwały Erosa, którego istotę wyjaśnia dalej przywołany do wypowiedzi Sokrates. Powiada on mianowicie, że jest to największa siła, jaka działa we wszechświecie, ponieważ od niej pochodzi wieczny ruch, zapładniająca i uruchamiająca nie tylko instynkty, ale całą wolę życia. Eros rodzi miłość, a miłość rodzi wszystkie idee: prawdę, dobro i piękno, wzajemnie powiązane. Nieśmiertelność jest również dążeniem. Tworzy ją poznanie i praca dla idei dobra, piękna i prawdy. Człowiek, któremu dane jest ujrzeć piękno samo w sobie, nie mógłby już pędzić życia byle jakiego. Nie mógłby zadowalać się pozorami, dlatego z natury rzeczy musiałby też pragnąć prawdy i dobra, które ona zawsze przyciąga. My jednak, znając rzeczywistość, wiemy też, że jest to proceder tyleż wspaniały co niebezpieczny. Niemiecki poeta August von Platen, wyraził niebezpieczeństwo tkwiące we wszelkiej doskonałości. Pisał: Kto raz pięknu zajrzał w oczy jest już śmierci przypisany, na nic się na ziemi nie zda, ale będzie drżeć przed śmiercią, kto raz pięknu zajrzał w oczy. Wieczną będzie cierpiał miłość: tylko głupiec by się łudził, że nasyci to pragnienie: Kogo piękna grot poraził, wieczną będzie cierpiał miłość. Wyschnie niby górskie źródło, Z każdym tchnieniem jady wdycha, Śmierć z każdego sączy kwiecia, Kto raz pięknu zajrzał w oczy, Wyschnie niby górskie źródło. Czyżby Jarosław Mikołajewski nie zdawał sobie sprawy z prawdziwej wewnętrznej istoty swojej fascynacji Ginczanką? Czy rzeczywiście jest ona tylko cieniem, za którym ugania się w bezrozumnym pędzie, jak Nike z Samotraki? Myślę że wie, chociaż nadaje swoim poszukiwaniom i pragnieniom różne nazwy i przyczyny. Przecież Zuzanna, piękna Sulamita nosząca głowę jak urocza Masajka, śmiejąca się i pisząca piękne i mądre wiersze, a także ta poszarzała i skulona ze strachu i poniżenia - nie jest cieniem. Nawet nie jest cieniem z platońskiej jaskini, bo ciągle żyje tu i teraz. Porusza się w cząsteczkach kosmicznej materii, ale przede wszystkim jest żywą energią tworzącą bez przerwy: w głowie poety Mikołajewskiego, ale też nas, czytelników, gotowych przyjąć ją w swojej wyobraźni. Ta idea jest żywa, bo porusza inne żywe organizmy, sprawia że krew żywiej płynie w żyłach, hormony wytwarzają substancje poruszające mózg i mięśnie. Eros włada kosmosem i wszystkim, co w nim się porusza, a więc nie ma śmierci, dopóty trwa jego siła w istotach czujących. Ci, którzy się go zaparli, jak donosicielka i morderca, wybrali wieczną, lodowatą otchłań zapomnienia i utraty życia na zawsze. A co z tymi, których oślepiło piękno, aż do pragnienia ukojenia w śmierci? W odróżnieniu od romantycznych poetów jak Platen, starożytni widzieli kulminację piękna w Erosie, a piękno było nierozerwalnie związane z dobrem. Tak więc, dobro zawsze było górą, a tym którzy służyli pięknu i prawdzie, ofiarowywało nieśmiertelność. Jest to pocieszenie bezcenne dla tych, którzy przeszyci strzałą pragnienia, skazani są na wieczne szukanie, wieczną i nieukojoną tęsknotę. Czyż sama tęsknota, dążenie i droga nie są dobrem dla dusz niespokojnych, nie zadowalających się przyziemnym życiem mrówki, zadowolonym bytowaniem sytego wieprza czekającego na swój dzień. Niechaj wielki Eros, duch wiecznej zmiany i wiecznej miłości, prowadzi nas wszystkich za swoimi pragnieniami, tak jak poetę Jarosława Mikołajewskiego za jego piękną Sulamitą.

 

Stanisława Czernik DKK „Liberatorium”

Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: