|
Zaczyna się od niemożliwego …. rozbicia księżyca… I brniemy w tę baśniową opowieść z Tołpim, Hesperem, Tyfonem, panią Marią i Adelą - bohaterami „Pustego nieba” Radka Raka.
Jest to opowieść mocno osadzona w świecie fantastycznym (jak to baśń) – wyjątkiem jest tu realne miejsce wydarzeń – Lublin.
Czym może ująć czytelnika ta powieść z pogranicza snu i jawy? Po pierwsze baśniowością wydarzeń – wspomniane rozbicie księżyca to dopiero początek, przecież trzeba go odtworzyć – jak tu żyć bez księżyca?! I tu zaczyna się akcja zdobycia rzeczy, wydawałoby się, niemożliwych (np. krwi dziewiczej panny wsławionej). Po drugie narracją, która momentami przypomina zawiesiste opowiadania I.B.Singera. Po trzecie liryzmem wziętym od leśmianowskich dusiołków i neologizmami lemowsko – leśmianowskimi (np. wierszcze). A wszystko zanurzone w schulzowskim mrocznym świecie – bo są tu karakony, jest Madam – Adela, władczyni i bogini, są mężczyźni pełzający u jej stóp. Urzeka nas poezja języka pełna epitetów i metafor np.: „Po obiedzie niebo wzdęło się niepomiernie, wielkie i białe od nudy”, „Miasto za oknem wieczorniało powoli”, „…podwórze zarosło hubami balkonów”.
Dla czytelnika, który lubi opowieści z pogranicza magii i realizmu, jest idealna lektura na jesienny wieczór. Tylko czy można będzie spokojnie zasnąć mając pod powiekami obrazy czarta Zapaliczki, krwawej rewolucji i świata bez księżyca?
Elżbieta Węglowska