|
SEBASTIAN SADLEJ - „To nie moja wina‘’
Książka - to udany debiut młodego i bardzo obiecującego autora, po którego twórczość na pewno sięgnę z wielką przyjemnością, jeśli coś innego wyjdzie spod jego pióra. Jest napisana pięknym, prostym i zwięzłym językiem, wpasowując się w każdy, nawet najbardziej wyszukany gust czytelniczy. Książka wydaje się być przez niektóre wątki kryminałem, lecz tak naprawdę to powieść obyczajowo-psychologiczna z wątkiem tajemnicy i odkrywania prawdy o sobie samym i swoim ojcu. To opowieść o rodzinie, a także ludziach z Bieszczad, takich prawdziwych z wadami i zaletami. Bardzo przypadł mi do gustu wątek o ustrzyckich „zakapiorach” z ławeczki pod sklepem. Ludziach, na pozór żyjących bez celu, z dnia na dzień, pijących najtańsze wino i piwo, ale mających swoją filozofię i życiową mądrość , a także wiele tajemnic. Potrafią się przyjaźnić, pomagać sobie wzajemnie i wspierać się, (co doświadczył na własnej skórze Krzysztof). Urzekła mnie w książce opowieść o Bieszczadach, bezkresnych połoninach i wędrownych szlakach, a także miejscach mniej odwiedzanych przez turystów, gdzie przyroda pozostała jeszcze nie odkryta i dzika w swoim majestacie. Autor pięknie nawiązuje do legendy o Biesach i Czadach, a także przytacza słowa piosenki zespołu Stare Dobre Małżeństwo „Anioły są zawsze zielone, zwłaszcza te w Bieszczadach…”
Kiedy umiera Kazimierz Smolan, na stwardnienie zanikowe boczne, całkowicie nie zdolny do życia o własnych siłach – (oddychała za niego maszyna ), syn Krzysztof słyszy ostatnie słowa ojca „to nie moja wina” i słowo „Szewczenko” - stara nazwa wioski Lutowiska w Bieszczadach. Nie zastanawia się długo, nagły impuls sprawia, że pozostawia pracę, żonę, matkę, brata i wyrusza w Bieszczady, aby odkryć tajemnicę ojca. Jest przekonany, że ojciec popełnił jakąś zbrodnię, a sumienie nie pozwoliło mu spokojnie odejść z tego świata. Krzysztof odkrywa smutną historię bieszczadzkich wiosek, grasujące bandy UPA (Ukraińska Powstańcza Armia), wiele przelanej krwi i zbrodni. Ale tajemnica ojca nie jest zbrodnią, to historia która chwyta za serce i wyciska łzy, musicie ją odkryć sami, przeczytać, zamyślić się nad tamtymi trudnymi czasami 1952 roku. Autor jest miłośnikiem Bieszczad, widać to w jego opisach, gdzie obok ludzkich losów, przewija się niesamowity klimat gór u schyłku sezonu turystycznego. To prawda że, kto raz wyjechał w te urokliwe miejsca i spojrzał na rozległe, majestatyczne połoniny, już zawsze będzie tęsknił i wracał, czego doświadczam na własnej skórze.
Książka Sebastiana Sadleja, to powieść którą się trzeba delektować i powoli odkrywać tajemnice bohaterów, zachwycić się pięknem gór, zatrzymać się w pędzie życia, zamyślić się mocno nad demonami które, być może nosimy jak Krzysztof na własnych barkach. Zachęcam aby zagłębić się w tę lekturę.
Wanda Przybyłowicz DKK przy BPGiM w Strzyżowie