|
Recenzja Wiktorii Szelest: „Żniwiarz” – Paulina Hendel
Październikowy klub książki skłonił mnie do sięgnięcia po książkę polskiej autorki, czego zbyt często nie robię. A jednak, do "Żniwiarza" Pauliny Hendel podeszłam z dużą ciekawością - opis brzmiał ciekawie, słyszałam też na temat tej książki dużo dobrego. Bardzo się jednak rozczarowałam.
Zacznijmy od początku. Główną bohaterką powieści jest Magda; młoda kobieta, wciąż mieszkająca z rodzicami, różniąca się od swoich rówieśników, której nie zadowala normalne życie. Tak samo ważnym bohaterem książki jest jej wuj, Feliks, będący tytułowym Żniwiarzem. Bohaterowie są całkiem dobrze zbudowani, mają złożone charaktery i ciekawie opisaną relację. Skoro jest tak dobrze już na etapie bohaterów, to w takim razie co mnie tak rozczarowało? Cała reszta. Po pierwsze, wątek mitologii słowiańskiej. Po opisie książki miałam nadzieję na coś więcej - głębsze opisy, więcej stworzeń, pełne akcji polowania. Niestety, został on potraktowany po macoszemu. Kilka potworów na krzyż, wątek polowań zepchnięty na drugi plan, brak głębszego wejścia w ten świat mitologii słowiańskiej, jakiego oczekiwałam. Po drugie, niezwykle niespodziewany i ważny zwrot akcji w fabule. Tak niezwykle niespodziewany, że domyśliłam się go w połowie książki. Przeprowadzony bardzo źle, płasko. Podczas jego czytania, nie można było poczuć żadnych emocji. Czytało się ten opis szokujących wydarzeń i czuło powalającą obojętność.
A jednak, mimo tych minusów i rozczarowań, nie uważam tej książki za złą. Nie jest dobra, to prawda, lecz zdecydowanie czytałam gorsze. Prawdopodobnie kiedyś nawet zdecyduję się na przeczytanie kolejnych części, lecz na pewno nie szybko. Może w którejś ze swoich innych powieści Paulina Hendel zdoła mnie zaskoczyć?
W październikowym spotkaniu DKK dla młodzieży udział wzięło 10 klubowiczek.