|
“Deutsch dla średnio zaawansowanych” Macieja Hena to po części powieść drogi, powieść przygodowa, detektywistyczna, romansowa a nawet oniryczna. W życiu przegranego faceta po sześćdziesiątce pojawiają się dwaj adwokaci z propozycją odzyskania spadku. Deutsch ma tylko zdobyć dokumenty potwierdzające, że może stać się właścicielem kawałka ziemi w rumuńskiej Bukowinie. By to uczynić rusza w drogę pożyczonym przez adwokatów samochodem. Bez większych problemów je zdobywa odwiedzając kościoły i archiwa w Ukrainie i Rumunii.
Postać głównego bohatera od razu budzi sympatię czytelnika. Niespełniony malarz po trzech nieudanych małżeństwach i trzech rozwodach pracuje jako ochroniarz w firmie swojego kolegi z przedszkola. Wynajmuje od niego również mieszkanie. Jego sytuacja finansowa jest nie do pozazdroszczenia. Nieoczekiwana wiadomość o spadku rozpala jego wyobraźnię. Podczas podróży w poszukiwaniu swoich korzeni dowiaduje się, że jego przodkowie to i Żydzi i chrześcijanie, chłopi pańszczyźniani i ludzie szlachetnie urodzeni. W trakcie odkrywania swoich kolejnych prapradziadków ciało Marka Deutscha młodnieje. Staje się atrakcyjnym mężczyzną dla coraz młodszych kobiet, co bardzo ułatwia mu poszukiwania. W jego głowie pojawia się głos zmarłego ojca, który ocenia jego działania. Odnowiona znajomość ze szkolnym kolegą mieszkającym w Meksyku kończy się nagle jego samobójczą śmiercią. Co dla Deutscha jest poniekąd dobrą wiadomością, gdyż nie musi się już dzielić z nim spadkiem.
Powieść Macieja Hena napisana jest pięknym, nieco sarkastycznym językiem. Przez co sam proces czytania staje się przeżyciem estetycznym. Fabuła snuje się powoli niczym leniwy sen, pozwalając delektować się treścią kolejnych stron. Co prawda niektóre czytelniczki były nieco znużone rozwlekłością opisów, nadmiarem faktów historycznych i powolnym tempem lektury. Jednak wszystkie ją przeczytały. Książka może stać się instruktażem, jak szukać własnych korzeni, jak tworzyć drzewo genealogiczne. A odnalezienie swoich korzeni pozwoli inaczej spojrzeć na swoja tożsamość.
Czy też, tak jak w przypadku Marka Deutscha, znaleźć trupa w szafie. Odkryć przodka, którego nikt by się nie spodziewał.