Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Rzeszów - stolica innowacji

Kultura w Rzeszowie

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

SBP

DKK

Logowanie do SOWA2

Deklaracja dostępności

Przeszłość w pamiątkach ukryta

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

System informacji prawnej Legalis

Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich

Kalendarz wydarzeń

Pon Wto Śro Czw Pią Sob Nie
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Zapytaj bibliotekarza

DKK w Jaśle

Maria Nurowska:"Nakarmić wilki"

16-11-2010

Wędrując po bieszczadzkich ostępach


16 listopada w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jaśle odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, na którym dyskutowano o książce Marii Nurowskiej „Nakarmić wilki”.
Książka była piękną wyprawą w Bieszczady, tym bardziej przyjemną dla miłośników natury i turystyki pieszej. Główna bohaterka Katarzyna tropi wilczą watahę w ramach pracy doktorskiej. W leśnych ostępach odnajduje miłość i samą siebie. Lektura była pretekstem do poznania życia wilków.
Barbara Tora tak powiedziała o książce: „Wbrew pozorom wiele łączy nas z tymi zwierzętami (…). Każdy z nas nosi w sercu wiele wilków- miłość, gniew, odwagę, strach (…). Przeżyją tylko te, które nakarmisz. Istotnie - gniew wyzwala w nas drapieżność, zawziętość i upór. Strach poskramiamy odwagą a miłość karmimy czułością, cierpliwością, wyrozumiałością i wzajemną troską”.
Urszula Wójcik dodała: „Przedstawiając czytelnikom osobę Katarzyny, autorka dowiodła po raz kolejny, że jej bohaterki żyją do utraty tchu i płacą za to zawsze swoją cenę. Krytyków i recenzentów zaskoczyła intrygującą tematyką, mnie zaś uwiodła …”.
Spotkanie składało się z dwóch części. W pierwszej Małgorzata Hanusz przybliżyła życie i zwyczaje wilków. Jej opowieść była poparta zdjęciami, które zrobiła podczas pieszych, niekiedy ekstremalnych wędrówek górskich. Podważyła tezę jakoby wilki były krwiożercze z natury i kierowały się tylko chęcią mordu. „Przynależne im są rytuały, symbole oraz swoista komunikacja” – mówiła. Podkreśliła też rolę samca alfa, który na równi z waderą opiekuje się nią i zapewnia jedzenie potomstwu.
W drugiej części Teresa Furmanek-Wnęk arcyciekawie opowiedziała o magii podróżowania, wędrowania, przytaczając literackie przykłady.
„Od pierwszej wędrówki Adama i Ewy modelem obowiązującym stał się homo irrequietus i homo viator. Owo wędrowanie przesuwa ciągle horyzont” – powiedziała słuchaczom.Podróżowanie to magiczny sens życia, mit nieśmiertelności i wyzwanie rzucone losowi. W dalszej części prelekcji skupiła się nad możliwościami uprawiania turystyki w powiecie, jako, że sama od lat związana jest z jasielskim oddziałem PTTK. Chwaliła zalety turystyki pieszej, która pełni funkcję kondycyjną, rekreacyjną i towarzyską. Swoją prelekcję poparła przykładami i materiałami archiwalnymi.

Krystyna Ziemba

 


Barbara Tora : Nakarmić wilki  Marii Nurowskiej

Niezwykle ekscytująca, pouczająca, z zagadkowym zakończeniem książka. Narracja wartka i trzymająca w napięciu. Wiele dostarcza wiadomości o wilkach, ich zachowaniui środowisku, w którym żyją. Wilki żyją w stadzie. Przewodnik stada - basior, odpowiada za całe stado, natomiast wadera za inne samice. Każdy osobnik w watadze ma wyznaczoną pozycję i rolę. Wilki świadczą sobie nawzajem usługi. Okazują sobie czułość darząc się pieszczotami poprzez lizanie. W okresie gdy młode wilczki przechodzą z mleka matki na pokarm stały jedzą lekko nadtrawiony pokarm zwrócony przez dorosłego wilka. Samiec dokarmia również swoją samicę w okresie gdy ta pilnuje młode i nie może polować. Wilki to myśliwi zabijający swe ofiary w okrutny sposób. W stosunku do własnego potomstwa są czułe i cierpliwe. Są wierne swoim partnerom życiowym.Powieść osadzona w realiach współczesności ( zdążyliśmy być w tym czasie na „saksach” w Norwegii, na stołecznej Uczelni i we Włoszech na wycieczce) pozwala nam również zanurzyć się w zaczarowany świat przyrody Bieszczad. Jest zachwytem
i zauroczeniem tymi, ginącymi nieomalże, przedstawicielami świata zwierząt. Świetnie to zresztą obrazuje okładka książki, gdzie widoczne nici (pajęcze) opasują delikatnie drzewa, wilki, i obserwującą to wszystko autorkę książki. Wbrew pozorom wiele łączy nas z tymi zwierzętami. Trafnie ujął to w swojej książce Harley Novota, a której fragment zacytowała autorka Maria Nurowska: „Każdy z nas nosi w sercu wielu wilków- miłość, gniew, odwagę, strach (…). Przeżyją tylko te, które nakarmisz”.
Istotnie. Gniew wyzwala w nas drapieżność, zawziętość i upór. Strach poskramiamy odwagą a miłość karmimy czułością, cierpliwością, wyrozumiałością i wzajemną troską. Intrygujące zakończenie powieści sprawia że czytelnik oczekuje następnej książki, która będzie kontynuacją historii trójki obserwatorów wilków w bieszczadzkiej stacji badawczej.

DKK MBP wJaśle 
 

 

Urszula Wójcik Radoniewicz Nakarmić wilki  Marii Nurowskiej

„Książka o wilkach chodziła za mną od dzieciństwa” – wyznała w jednym z wywiadów Nurowska.I oto pojawiła się, dedykowana ojcu autorki - „Pamięci mojego Ojca, leśnika, dzięki któremu w wielu miejscach w Polsce szumią lasy”, książka, którą w takim odniesieniu czyta się miło, może nawet nieco sentymentalnie.
Przedstawiając czytelnikom osobę Katarzyny, autorka dowiodła po raz kolejny, że jej bohaterki „żyją do utraty tchu i płacą za to zawsze swoją cenę”. Krytyków i recenzentów zaskoczyła intrygującą tematyką, mnie zaś uwiodła…
W jednej z internetowych recenzji zarzucono Nurowskiej, że tą książką nie wprowadziła właściwie nic nowego i ważnego, prócz potrzeby ochrony zwierząt. Bo ani w żaden szczególny sposób nie wykreowała bohaterów, ani nie zaciekawiła wartkością akcji. Ukazała jednak Bieszczady, w całej swojej brutalności, tajemnicy i niezwykłości. W przywoływanych obrazach szczerze ożywa dusza bieszczadzkiego włóczęgi, człowieka, który miał szczęście, by skosztować tych przyjaznych i wrogich klimatów, by zapoznać się z krainą, w której pełno zielonych, ulotnych aniołów, ale i niedźwiedzi.Dla kogoś, kto rozpoznał w książce znajomy Łupków, Siekierezadę, Komańczę, unoszący się szeroko zapach wypalanego drzewa, oszałamiający spokój lasów, dla kogoś takiego przygoda z wilkami staje się przeżyciem zapierającym dech w piersiach, wzbogacającym wiedzę na temat „ludzkiego”, emocjonalnego wymiaru natury tych dzikich zwierząt. Niesamowite są przecież obserwacje prowadzone przez bohaterkę, tak samo pełna napięcia i grozy jest chociażby scena, kiedy to Katarzynie w drodze do domu, nocą, po śniegu towarzyszą wilki. Fakt niewyobrażalny wręcz do przeżycia, tymczasem zaczerpnięty z autentycznych doznań. Otóż Nurowska jako czternastolatka miała być odebrana ze stacji w nowej placówce ojca, w Puszczy Piskiej, ale nikt się po nią nie stawił. Wspomina – „Było jesienne popołudnie i ledwie ruszyłam przed siebie, nie bardzo wiedziałam, czy idę w dobrym kierunku, zapadł zmierzch. W pewnej chwili zobaczyłam przed sobą kilka czarnych sylwetek przecinających drogę. Znieruchomiałam, ale trzeba było iść dalej. Do samego domu wydawało mi się, że po obu stronach drogi widzę ogniki wilczych oczu, że wilki mnie prowadzą”.
Katarzynę, Olgierda i Marcina, troje obcych ludzi los rzuca w przygodę życia, pełną desperacji, zaciekłych pasji, i szaleńczego poświęcenia. Każde z nich realizuje własne zamierzenia, podejmuje sobie wiadome działania, współpracując ze sobą bardziej lub mniej owocnie, mężnie radząc sobie w ciężkich, ekstremalnych warunkach, w jakich przyszło im funkcjonować przez wiele miesięcy bez prądu, bieżącej wody i toalety, w głuszy, bez łączności ze światem.
Mam wrażenie, że autorka nieco powierzchownie potraktowała relacje między bohaterami. A te, które opisuje są za bardzo oschłe, szorstkie, pozornie nieprzyjazne. To znaczący brak, który utrudnia zrozumienie oraz budowanie pozytywnego osądu i stosunku do książkowych postaci. Z drugiej zaś strony brak ten mocno podkreśla, ze nie wzajemne odniesienia bohaterów są istotne, a szczera ich fascynacja tym, co robią, bezkompromisowe dążenie do obranego celu.
Pojawia się jednak wątek miłosny. Ten swoisty trójkąt miedzy bohaterami, jego mocne zależności, wypowiedziane lub przemilczane, czytelnik może mieć życzenie rozwinąć na kilka sposobów – może bowiem dojdzie do porozumienia Katarzyny z Olgierdem, może Katarzyna zrozumie uczucie Marcina, może to Olgierd usunie się Marcinowi, a może właśnie Marcin przyzwoli mu miłość. To, jak dalece nierealne w realnym życiu Katarzyny staje się uczucie i cała ta bieszczadzka przygoda, kiedy to po powrocie do warszawskiej codzienności każdy nowy czyn, każda myśl, każdy kolejny dzień, przyćmiony staje się tym minionym, a wszystko co następuje jest płaskie, bez wyrazu, dzieje się, bo dziać się musi, ogromnie rzutuje na dalsze jej poczynania. Wpływa na to również dotkliwie odczuty kontrast dziczy ze stolicą oraz gorącą, rozleniwioną, pełną historycznych i kulturowych wartości Toskanią…Prawdziwa determinacja bohaterów to powrót do tego, co ich połączyło, co nakreśliło zupełnie inny wymiar ich egzystencji, nadało nowe cele, w czym odnaleźli siebie. Olgierd po tułaczce i rozmaitych zajęciach, jakich podejmował się bez sensownego wytłumaczenia po odejściu z leśnej stacji badawczej, wraca, bo być może zrozumiał swoje uczucia. „Musimy porozmawiać”- zwraca się do Katarzyny.
Marcin po bolesnych doświadczeniach wraca, by podjąć pracę w Bieszczadzkim Parku Narodowym. „Kaśka,(…) przecież wiesz, że cię kocham” – wyznaje.
Katarzyna zaś wraca, bo mimo, iż przyjęła na siebie nowe obowiązki, więź jaka połączyła ją z wilkami staje się w żaden sposób niepokonana. W niej pojęła siebie najdoskonalej. I choć wydaje się, że odszyfrowała własne pragnienia, silną potrzebę miłości, zaskakująco zezwala na zwycięstwo uczuciom nieludzkim - miłości do wilków. „Każdy z nas nosi w sercu wiele wilków – miłość, gniew, odwagę, strach… przeżyją tylko te, które nakarmisz”, a Katarzyna nakarmiła wilki – „(…) nagle tuż przed sobą zobaczyła dobrze znane, żółte oczy wilka, a na policzku uczuła szorstkie ciepło jego języka. (…) nie zdążyła się już uśmiechnąć.”

Czy Katarzynę należy podziwiać za moc jej pasji? – „Dopóki będę miała siłę chodzić po lesie, mogę być pomarszczona jak jesienne jabłuszko”.
Jak potraktować jej bycie „twardzielką” i odwagę do stanięcia twarzą w twarz z groźnymi, choć sprytnymi i mądrymi zwierzętami, do obserwowania ich z wysokości, do wielokrotnego ryzykowania przed krwawym instynktem? Czy należy jej współczuć? – „czuję się bardzo samotna wśród ludzi. Nikt mnie nie rozumie, muszę ukrywać swoje uczucia”. Jak odnieść się do jej rezygnacji z kobiecości? Czy da się nie komentować jej wyborów, czy wręcz trzeba uznać ją za dziwaczkę?
Może książka ta nie powinna wzbudzać aż tak głębokich emocji, może wystarczy odczytać ją lekko i sympatycznie, ale z należytym szacunkiem dla pamięci leśnika…

DKK MBP w Jaśle
 

Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: