Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Rzeszów - stolica innowacji

Kultura w Rzeszowie

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

SBP

DKK

Logowanie do SOWA2

Deklaracja dostępności

Przeszłość w pamiątkach ukryta

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

System informacji prawnej Legalis

Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich

Kalendarz wydarzeń

Pon Wto Śro Czw Pią Sob Nie
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Zapytaj bibliotekarza

DKK w Jaśle

Piotr Głuchowski i Marcin Kowalsk:i „Apte: niedokończona powieść”

14-12-2010

Umiejętność malowania strachu

 

14 grudnia odbyła się w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jaśle dyskusja o książce Piotra Głuchowskiego i Marcina Kowalskiego „Apte: niedokończona powieść”.

Cudowne dziecko obdarzone wielką urodą, o kruczoczarnych włosach, delikatnej cerze, szczupły z zuchwałym błyskiem inteligencji. Tak scharakteryzowany został Ryszard Apte przez autorów fabularno-dokumentalnej opowieści. Ten syn przedstawiciela przedwojennej żydowskiej masonerii, był postacią niezwykłą – poetą, pisarzem, artystą.
U. Wójcik zastanawiała się „jaki był cel tego przedsięwzięcia? W imię czego podjęty został tak szalony i determinujący trud? Czy bardziej chodziło o odkrycie sylwetki autora rysunków, czy też o ukazanie zaplecza twórczego, momentu, w którym rysunki te powstały, sytuacji, osób i wydarzeń, które je uwarunkowały? Może istotny był sam dramat wojenny, a może prawdziwy powód, to coś zupełnie innego”. Po chwili dodała – „książka, stanowi konieczny komentarz do cyklu piętnastu rysunków, ujętych jako dodatek w autentycznej formie zeszytu. Tak należy ją odczytywać. (…) Nic więcej nie poświadczy o jego wewnętrznym bogactwie i dramacie odczuć przepełnionych wzmagającym się lękiem, niepewnością i przeszywającym bólem. Jedynie wizja szeroko pojętego Niepokoju, która albo uderzy w struny czytelniczej wrażliwości albo pozostanie śmieszna i niepojęta, a przez to całkowicie odrzucona. (…) Głuchowski i Kowalski dokonali rzeczy niewiarygodnej – ofiarowali Ryszardowi Aptemu nieśmiertelność. I to uważam za fenomen podjętych przez nich działań”.
B. Tora pokusiła się o nadanie tytułów rysunkom ze zbioru „Niepokój” dołączonym do książki. Ponadto tak je skomentowała: „Patrząc na te rysunki rzuca się w oczy nie tylko charakterystyczna technika rysowania, ale wszechobecność tematu śmierci i ludzkiej nicości. Młody artysta niezwykle sugestywnie maluje strach, cierpienie, osamotnienie i brak jakiejkolwiek nadziei”.
Prawdziwie żywa dyskusja odbyła się wokół stwierdzenia, że warstwa inteligencka jest siłą napędową rozwoju kultury, gdyż inne warstwy nie mają wykształcenia i narzędzi. T. Furmanek-Wnęk podkreśliła wzajemną tolerancję i szacunek dla każdego człowieka. Jednak stwierdziła, że przetrwać potrafią tylko najsprytniejsi. Jako przykład podała postać filmową L. Kurasia (kreowaną przez K. Kaczora), bohatera „Polskich dróg”.
Na zakończenie Z. Wojdyła opowiedziała przejmującą historię swojego wuja, któremu w dalekich lasach Syberii uratował życie lekarz żydowskiego pochodzenia.

 

Urszula Wójcik Radoniewicz – „Apte Niedokończona powieść”

Oto po siedemdziesięciu latach, odkryty na strychu domu Piaseckich w Wieliczce przy ulicy Sebastiana 15 zeszyt z rysunkami autorstwa Ryszarda Aptego, trafia do właściwych rąk. Dwóch reporterów Gazety Wyborczej, Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski, podejmuje się karkołomnego niemal śledztwa - posiadając wyłącznie nazwisko chcą dotrzeć do faktów, by na ich podstawie stworzyć opowieść. Opowieść o czym?
Jaki był cel tego przedsięwzięcia? W imię czego podjęty został tak szalony i determinujący trud? Czy bardziej chodziło o odkrycie sylwetki autora rysunków, czy też o ukazanie zaplecza twórczego, momentu, w którym rysunki te powstały, sytuacji, osób i wydarzeń, które je uwarunkowały? Może istotny był sam dramat wojenny, a może prawdziwy powód, to coś zupełnie innego…
Głuchowski i Kowalski stworzyli swoiste dzieło, w którym nieliczne autentyczne fakty uzupełnione zostały fikcją. Powstała w ten sposób historia „możliwie najbliższa temu, co faktycznie się wydarzyło”.
Nahum Manor wyraził się o książce: „Jestem pełen podziwu i uznania, że potrafili Panowie (…) odtworzyć atmosferę i sytuacje tamtych straszliwych czasów. Ponieważ osobiście brałem udział w części opisanych epizodów, czy tez przeżyłem zbliżone sytuacje w innych miejscach o tym czasie, mogę ocenić jak bardzo Wasze opisy – także te niedokumentalne – są zgodne z prawdą.”
Dla mnie „Niedokończona powieść” nie jest gotowym naturalistycznym obrazem drugiej wojny światowej, gett, tragedii milionów istnień, obozów pracy, obozów zagłady. Jest jak szkic. Jest po prostu bogatym tłem.
Specyficzny język autorów, forma narracji pozwala w moim odczuciu przebrnąć przez strony książki bez drastycznego okaleczania emocji czytelnika szczególnie wrażliwego na tematykę hitlerowskiej zagłady i losów Narodu Wybranego. Stwarza mimo wszystko dystans wobec wszelkiego okrucieństwa. Pozwala na bezpieczne odczytanie swoich treści tym, dla których empatia wywołana obcowaniem z literacką rejestracją owych czasów przekracza dopuszczalne dla siebie granice, uniemożliwiając poznanie jakichkolwiek faktów.
Z określonego w ten sposób tła na zupełnie pierwszy plan wyłania się postać dziewiętnastoletniego mężczyzny, syna Henryka i Amalii Aptów, przystojnego, żydowskiego młodzieńca, starannie kształconego, utalentowanego, miłośnika muzyki i literatury.
Zarzuca się autorom, że stworzyli „złotodajnego Żyda” tylko po to, by „rozwiązać worek z nagrodami dla wiecznie nominowanych, ustawionych w kolejce autorów Ha!art.” Czy tak? Czy to osąd sprawiedliwy?
Książka, uważam, stanowi konieczny komentarz do cyklu piętnastu rysunków, ujętych jako dodatek w autentycznej formie zeszytu. Tak należy ją odczytywać.
Nieistotne zatem staje się ocenianie zgodności faktów z prawdą, ani tez wartości artystycznej rysunków. Przestaje mieć znaczenie pochodzenie Ryśka. Jest on bowiem przykładem tysięcy młodych twórczych istnień, które miały w życiu coś do powiedzenia, przekazania, odkrycia, a co w bestialski sposób zostało udaremnione, bo losy ich przypadły na taki, a nie inny wymiar czasowy.
Nie poznamy już Ryśkowej powieści, ani jego wierszy, nie posłuchamy wydobywanych przez niego fortepianowych dźwięków. Mamy wyłącznie ocalone rysunki, w których oprócz wielkiej staranności, precyzji, dokładności kresek, niezrozumiałego pomysłu dojrzeć można oryginalny styl młodego autora, świadczący o jego odmienności, wrażliwości, indywidualności postrzegania rzeczywistości, może nawet alienacji, pewnej subtelności i tkliwości. Nic więcej nie poświadczy o jego wewnętrznym bogactwie i dramacie odczuć przepełnionych wzmagającym się lękiem, niepewnością i przeszywającym bólem. Jedynie wizja szeroko pojętego Niepokoju, która albo uderzy w struny czytelniczej wrażliwości albo pozostanie śmieszna i niepojęta, a przez to całkowicie odrzucona.
Głuchowski i Kowalski dokonali rzeczy niewiarygodnej – ofiarowali Ryszardowi Aptemu nieśmiertelność. I to uważam za fenomen podjętych przez nich działań.

 

 

Apte Niedokończona Powieść - Piotr Głuchowski, Marcin Kowalski


Książka ta obudziła we mnie demony przeszłości .Uczucie strachu zrodzone przez obrazy i przeżycia z okresu mojego dzieciństwa, jak się okazało, czaiły się w zakamarkach mojego umysłu i serca. Teraz, przy czytaniu, odżyły z porażającą mocą wspomnienia Polski
z okresu okupacji : rozpacz, bezradność i przerażenie wobec bestialskich zachowań zezwierzęconych oprawców.
Nigdy dość mówić na ten temat, nigdy dość przypominania historii, która już nigdy nie powinna się powtórzyć. Dlatego ukłon w stronę autorów tej publikacji.
Wracając do powieści - Można sobie wyobrazić co działo się w sercu wrażliwego, uzdolnionego młodzieńca, Ryszarda Apte, z inteligenckiej, zamożnej żydowskiej rodziny, gdy niemalże w jednej chwili runął cały jego dotychczasowy świat, a jedyną perspektywą stało się widmo nieubłaganej śmierci. Zamknięty w kryjówce na poddaszu młody artysta wyraża rysunkiem to, o czym nie mówi się głośno, co bardziej przeczuwa się zmysłami – zbliżający się czas apokalipsy, wszechobecność śmierci i ludzkiego poniżenia. Patrząc na te rysunki rzuca się w oczy nie tylko charakterystyczna technika rysowania ale wszechobecność tematu śmierci i ludzkiej nicości. Młody artysta niezwykle sugestywnie maluje strach, cierpienie, osamotnienie i brak jakiejkolwiek nadziei. Przedstawił to choćby w nienazwanym rysunku, (ja proponuję przyjąć tytuł „wyzwolenie”), gdzie przebywający w zamknięciu zbieg nie ma najmniejszej nadziei na wyzwolenie, bo gdy nawet otworzą się zamknięte drzwi, to tuż za nimi stoi szubienica gotowa na „ przyjęcie” skazańca. Gorycz i sarkazm aż nadto widoczny jest na rysunku „urok życia” (moja propozycja ), przedstawiający zabiedzone dzieci myszkujące po śmietnikach, czy starych schorowanych i kalekich ludzi ,dla których mądrość życiowa („gorzka mądrość”) już nie ma znaczenia w obliczu cierpienia, niedołęstwa, które towarzyszą starości. Autorowi rysunków jednak starcza miejsca w sercu na przebaczenie (jak cierpiącemu Chrystusowi), bo i żołnierzy dosięga kula, która ich kładzie pokotem na ziemi.
Dojrzałość życiową, której przyśpieszony kurs musiał przejść młody Apte, przedstawił w swoich dramatycznych rysunkach pozostawiając u czytelnika niezatarte wrażenie.

Barbara Tora

DKK Jasło
 

 

 GŁOS W DYSKUSJI NAD KSIĄŻKĄ „ APTE.NIEDOKOŃCZONA POWIEŚĆ”
To nie szatan czyni ludziom piekło na ziemi, ale robią to ludzie ludziom.

Taka myśl ,jako pierwsza nasunęła mi się przy czytaniu książki Piotra Głuchowskiego i Marcina Kowalskiego pt. „ APTE. NIEDOKOŃCZONA POWIEŚĆ”, wydanej w roku 2010 przez Korporację Halart z Krakowa.
- Książka nie jest wprawdzie bezpośrednią relacją człowieka, który zaznał piekła stworzonego przez nazistów, bo go po prostu nie przeżył ,ale autorzy dali jeszcze jeden wstrząsający obraz wojennej gehenny, jaka była udziałem wielu milionów ludzi w czasie drugiej wojny światowej.
- Ogólna opinia – Świetna i godna pochwały praca autorów, którzy jako młodzi ludzie nie zaznali przecież wojny, ale korzystając z dostępnych źródeł pisanych i relacji żyjących jeszcze świadków tamtych wydarzeń, potrafili odtworzyć wielce prawdopodobny los żydowskiej rodziny Apte.
- Pod względem edytorskim to biały kruk na księgarskim rynku i serdeczne gratulacje zwłaszcza za rysunki , akwarele i utwory literackie Ryszarda Apte oraz dołączoną do książki faksymilową reprodukcję jego zeszytu ukrytego w domu Państwa Piaseckich w Wieliczce przez 70 lat od wojennych dni.
- Książka pokazuje jak potrafią się przeplatać ludzkie losy, a dla tych, którzy przeżyli II wojnę światową jest inspiracją do opowiedzenia innym ludziom swoich własnych lub rodzinnych wojennych wspomnień.
- Do takich ludzi ja się zaliczam.
Urodziłam się w styczniu 1940 roku, w jedną z najbardziej mroźnych zim ubiegłego stulecia , w Jaśle, na Podkarpaciu. Ja, oczywiście, nie pamiętam okresu mojego życia do roku 1944, ale znam go z opowiadań rodzinnych. Boże Narodzenie i Nowy Rok 1944/1945 spędziłam z rodzicami na tzw. wysiedleniu w Hucie Polańskiej, gdzie groziły nam bandy UPA. Mój ojciec z powodów zdrowotnych niezdolny do służby wojskowej w czasie wojny pracował a zakładzie zbrojeniowym Gamrat i w czasie nalotów ratował się ucieczkami poza obręb fabryki a ja z mamą uciekałam popod świszczącymi nad głową kulami do okopów lub schronów. Miałam wówczas 4 lata a obraz ciemnego nieba i świetlistych smug pocisków utkwił we mnie jak kula i tkwi do dzisiaj. Stąd takie wiersze jak m.in. ten ze zbioru „ W deszczu” , wydanego w 2010 roku.

TKWI JAK KULA
nie wiem dlaczego tkwi we mnie jak kula
która kiedyś uderzyła weszła obrosła życiem
a teraz ciągle otwiera wydawałoby się
że na zawsze zabliźnioną ranę
odłamki małe jak drzazgi
nie rdzewieją
nie próchnieją
są żywe chociaż tylu już nie żyje

W Jaśle także odbywały się łapanki i do ciężarowych samochodów pakowano nie tylko Żydów, ale nic nie winnych, przypadkowych przechodniów. W ten sposób schwytany a następnie wywieziony do Oświęcimia został syn mojego wujka. W roku 1941 rodzina otrzymała z obozu zawiadomienie, że nie żyje i na jasielskim cmentarzu widnieje tylko tablica.
- Pokazane rysunki i akwarele Ryszarda Apte odznaczają się świetną kreską a poprzez symbole w nich zawarte , są wyrazem protestu artysty przeciwko przemocy. Noszą tytuł „ Niepokój”, ale moim zdaniem wyrażają ogromny strach przed tym , co może się wydarzyć. Są wg mnie naznaczone wielkim talentem i gdyby Ryszard Apte żył, mógłby być wielkim artystą. Te rysunki przywodzą skojarzenia z grafikami Bruno Schulza, Alfreda Kubina, Francisca Goyi czy Pabla Picasso, którzy to malarze , poprzez swoje dzieła protestowali przeciwko wojnom i okrucieństwom wyrządzanym jednym ludziom przez innych ludzi.
Dlatego pokazanie malarstwa Ryszarda Apte i jego losów wojennych jest teraz szczególnie potrzebne.
- Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że zło i przemoc nadal istnieje w dzisiejszym świecie. Istnieją i szerzą się systemy totalitarne jak wtedy hitleryzm , bezustannie słyszy się o zamachach bombowych i to nawet przed świątyniami. Są kraje , gdzie ludzie żyją w nieludzkich warunkach i umierają z głodu. Przykładem takich systemów jest np. Korea Płn. czy sąsiadująca z Polską, Białoruś.
Dlatego każdy człowiek powinien protestować przeciw złu, okrucieństwu i przemocy w taki sposób, w jaki potrafi dać temu wyraz. Oczywiście, w sposób POKOJOWY.

 

Kraków, grudzień 2010
Maria Kantor

 

 

Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: