Stronę odwiedzono:
26852123 razy
|
Książka „Cienie przeszłości” Edyty Świętek opowiada o atrakcyjnej, odnoszącej sukcesy w pracy Karinie.
Kobieta zostaje napadnięta i w wyniku upadku traci pamięć. Budzi się w szpitalu i nie pamięta kim jest. W powrocie do rzeczywistości pomaga jej Wiktor. Po wypadku, Karina wciąż otrzymuje anonimowe pogróżki. Na pierwszy rzut oka fabuła wydaje się ciekawa. Mamy napad, groźby, a przez to, że bohaterka ma amnezję musi poznać wszystko od nowa. W rzeczywistości jednak, książka jest przewidywalna i bardzo przeciętna. Bohaterowie mają jedną, może po dwie cechy. Karina jest apodyktyczna i wredna i to jest cała postać. Wiktor jest nudny i to cały jego charakter, a Adam jest przystojny i tajemniczy. Bohaterowie są płascy jak kartka papieru, przez co cała intryga i trójkąt miłosny jest przewidywalny już od pierwszych zdań książki. Jeżeli chodzi o główną bohaterkę, to jest to postać kreowana na bezwzględną panią prezes w wielkiej korporacji. Z opowieści Wiktora i innych współpracowników jest ona okrutna, lodowata i niezwykle wyrachowana i… na tym to wszystko się kończy. Nie dostajemy żadnej sceny ani nawet anegdoty, która mogłaby pokazać okrucieństwo postaci. Wszyscy MÓWIĄ, że taka jest, autorka przez całą książkę wmawia nam, że Karina taka jest, ale czytelnik nie dostaje dowodu, a jedyne wyrachowane zachowanie, o którym dowiadujemy się na końcu, wynika nie z jej charakteru, a ze zwykłej głupoty bohaterki. Jest w tej książce jednak rzecz, która mnie miło zaskoczyła. W pewnym momencie pojawiło się coś w rodzaju życiowej mądrości. Przekaz, że nie od nas zależy w jakiej rodzinie się rodzimy i to, że rodzice są źli nie czyni ich dziecka złym. I to jest coś dobrego, mówiącego, że nie należy oceniać ludzi po ich przodkach. Ale błagam, kiedy wciskasz takie zdanie w usta bohatera, którego ojciec/matka jest złym człowiekiem, to nie wyciągaj karty „O! Nie jestem dzieckiem tego człowieka!”. Podsumowując, książka nie należy ani do najgorszych, ani do najlepszych. Jest przeciętna i we mnie nie wywołała większych emocji. Ot, czytadło na wieczorny relaks. Za tydzień zapomnę, że coś takiego czytałam. Gabrysia Snopkowska
6 kwietnia mija dwa lata działalności Dyskusyjnego Klubu Książki dla młodzieży. Z tej okazji comiesięczne spotkanie było bardzo uroczyste. Byli wszyscy klubowicze (12 osób). Był tort, podsumowanie tych lat i plany na następne. Klub z każdym rokiem funkcjonuje coraz lepiej. W tym roku dołączyły do nas trzy nowe osoby.
Następne spotkanie 10 maja i książka „31 korytarzy”.